Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego.

Wideo na niedzielę:

 Ojciec Paweł Gużyński i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»

Tęsknimy za nią. Wiemy, jak ona ważna jest w życiu, jak bardzo nam jej potrzeba. Trudno wymyślić lepszy prezent na Boże Narodzenie. Rujnujemy się na prezenty, a ten najlepszy z nich – bliskość – nic nie kosztuje w wymiarze materialnym. Może tylko kosztować naszą duszę, nas samych, bo trzeba odwagi, żeby się na nią zdobyć. Zaryzykujmy, nie kupujmy żadnych prezentów na Święta. Kto ma tyle odwagi? Każdemu przygotujmy i zafundujmy bliskość, bo w te Święta wpatrujemy się w Boga, który stał się bliski. Już bardziej bliski stać się nie mógł.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Powstanie On i paść będzie mocą Pańską, w majestacie imienia Pana, Boga swego
 Powstanie On i paść będzie mocą Pańską, w majestacie imienia Pana, Boga swego

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Ukryte życie

 Łukasz Popko OP

 Mi 5, 1-4a • Ps 80 • Hbr 10, 5-10 • Łk 1, 39-45

Większość słów, które Gabriel kieruje do Maryi, jest w czasie przyszłym: poczniesz, porodzisz, będzie nazwany, zasiądzie na tronie, przyjdzie na Ciebie, ocieni Cię… Z tymi słowami ją zostawia. Jedynym znakiem jest dla niej Elżbieta, która według słów posłańca po wielu latach miała wreszcie zajść w ciążę.

Nic dziwnego, że Maryja wybrała się do niej „z pośpiechem”. Spotykając krewną, nie tylko zobaczyła, że anioł mówił prawdę, ale otrzymała z ust natchnionej Duchem Świętym Elżbiety potwierdzenie, że słowa Gabriela już zaczęły się spełniać: również Maryja jest w ciąży. Kiedy się to stało? Kiedy Duch ją ocienił? W odpowiedzi na słowa Elżbiety Maryja wybucha hymnem wielbiącym Boga, co sugeruje, że właśnie w pozdrowieniu krewnej znalazła potwierdzenie swojej wiary.

Pan i nam obiecuje wielkie rzeczy, przekraczające nasze wyobrażenia, wszelkie miary darów ludzkich: przemianę serca i upodobnienie do Niego. Nosimy już teraz w sobie obietnicę życia, życie prawdziwe, choć ukryte. Jak tego Bożego życia doświadczamy? Kiedy Pan przychodzi? Często są to momenty trudne do uchwycenia. Najważniejsze Jego przyjścia, Jego adwenty dotykają tego, co w nas najgłębsze, a dla nas samych ukryte. Jak kobieta nie od razu doświadcza tego, że jest w ciąży i ma w sobie nowe życie, tak i chrześcijanin, nawet jeśli nosi w sobie życie, nie zawsze je widzi. Czasem ujawni się ono w bardziej namacalnym doświadczeniu pokoju, ale przede wszystkim powie nam o tym drugi człowiek. Nie chodzi zresztą o to, żeby złapać Pana za rękę, kiedy przemienia serce. On i tak da się złapać tylko wtedy, gdy sam zechce.

Nie zniechęcajmy się tym, że nasze obiecane życie w Bogu jest jeszcze ukryte, dla świata i dla nas niewidoczne. Ono tam jest. Bo tak obiecał Pan, bo tak mówią nam natchnieni Duchem Świętym ludzie. Choć o nadejściu Mesjasza wiedziały tylko dwie kobiety na świecie i ten sam świat wydaje się na razie bez zmian, nie ma już odwrotu. Coś zaczęło się dziać. Nawiedzenie jest ikoną Kościoła: choć świat jeszcze o tym nie wie, opowiadamy wielkie, choć ukryte dzieła Boże i nie możemy powstrzymać duszy, żeby nie wielbiła Pana!

 

Oto idę, aby spełnić wolę Twoją
Oto idę, aby spełnić wolę Twoją

Oto wzór!

Tomasz Grabowski OP

Mi 5, 1-4a • Ps 80 • Hbr 10, 5-10 • Łk 1, 39-45

Elżbieta – inaczej niż Józef – bez pomocy objawienia aniołów, inaczej niż Zachariasz – bez szczególnego nawiedzenia przy ołtarzu kadzenia – bezbłędnie rozpoznaje łaskę, która ją spotyka. Bez najmniejszego zawahania, precyzyjnie i we właściwy sposób nazywa to, co się jej przydarzyło. Przyjście Maryi do jej domu, ujmuje słowami, które później staną się formułą dogmatu: „Matka Pana”. Dlaczego Elżbieta potrafi rozpoznać, nazwać i wykorzystać działanie łaski w swoim życiu? W każdym przyjmowaniu łaski są ważne te trzy etapy.

Pierwszy polega na właściwym odczytaniu znaków, które dzieją się w naszym życiu. Wielkie, ale i delikatne działanie Boże dotyczy każdego z nas. Czasem są to stałe pragnienia i dążenia do jakiegoś dobra. Kiedy indziej spotkania, zdarzenia, które przytrafiają się jakby znienacka. Czasem są to natchnienia przeżywane podczas modlitwy, medytacji lub snu. Każde z nich jest jak przyjście Maryi. Nie towarzyszy im orszak królewski, nie spodziewamy się ich, nie ma w nich przepychu, ale są skromne i ciche, pełne godności i gracji.

Drugi etap polega na odpowiednim nazwaniu łaski. Jest wiele jej rodzajów. Jest ta, która została w nas wpisana przy stworzeniu. Dalej ta, która pojawia się dzięki życiu w czystości i świętości – łaska uświęcająca – stałe działanie Boga w ochrzczonych. W końcu jest łaska powołania, które przez lata się krystalizuje i udoskonala. Można się do tego typu łask przyzwyczaić i przestać je zauważać. Podobnie jak Elżbieta mogła się przyzwyczaić do świętości Maryi. Jej prostoty i osobowego piękna. Nie stało się tak. Od razu dostrzegła zmianę i odpowiednio ją nazwała.

Trzeci etap to współpraca z tym, co Boskie. Duch Boży jest zawsze pełen dynamizmu, działania. Wciąż się udziela i wylewa. Chrystus nie przestaje chrzcić w Duchu Świętym tych, którzy za Nim idą. Być Jego uczniem to naśladować tę Boską aktywność i wciąż na nowo odpowiadać na Jego nawiedzenia. Nie sposób wymienić wielości Boskiego działania w naszym życiu, łatwo jednak być na nie obojętnym. Elżbieta odpowiada błogosławieństwem: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”. I to jest najlepszy sposób współdziałania z łaską, wykorzystania jej. Modlitwa, dziękczynienie i błogosławieństwo, a więc rozdanie tego, co się ma dzięki przyjęciu i rozpoznaniu łaski.

Dlaczego Elżbiecie udało się właściwie zareagować na nawiedzenie? Przez lata kształtowała w sobie nie tylko pobożność, ale i wiarę, że Bóg ją wysłucha. Ćwiczyła się w tym od lat i doszła do mistrzowskiego kunsztu.

 

Wyciągnij rękę nad mężem Twej prawicy, nad synem człowieczym, którego umocniłeś w swej służbie
Wyciągnij rękę nad mężem Twej prawicy,
nad synem człowieczym, którego umocniłeś w swej służbie

Wrażliwość i wdzięczność

Piotr Krysztofiak OP

Mi 5, 1-4a • Ps 80 • Hbr 10, 5-10 • Łk 1, 39-45

Maryja zaraz po tym, gdy po zwiastowaniu poczęła Syna Bożego, udała się w góry do swojej krewnej Elżbiety. Bibliści twierdzą, że jej podróż mogła trwać kilka dni. Kiedy spotkała się z Elżbietą, Jezus rozwijał się w łonie Matki najwyżej od tygodnia. Współczesna medycyna mogłaby policzyć, ile miał wtedy komórek. Był jeszcze bardzo malutki, ale nie ma wątpliwości, że już wtedy był człowiekiem, więcej, zarazem Bogiem i Człowiekiem.

Wrażliwość Elżbiety na Boga oraz jej świadectwo rozwiewa związane z tym wątpliwości. Duch Święty ją napełnił i w krewnej rozpoznała Matkę swego Pana. Na wizytę niezwykłych gości zareagował również o pół roku starszy od Jezusa, ale także jeszcze nienarodzony Jan, o którym wtedy nawet jego własna matka nie wiedziała, że będzie Chrzcicielem. Jego także napełnił Duch Święty i zaczął okazywać radość, co Elżbieta potwierdziła słowami „z radości poruszyło się dzieciątko w mym łonie”.

Fascynujące, że tam, gdzie nasza cywilizacja widzi dzielące się komórki, św. Elżbieta rozpoznaje Boga Człowieka. Współczesnemu człowiekowi przesunął się zakres wrażliwości z „Bóg – człowiek” na „człowiek – przyroda”. Radar cywilizacji coraz trudniej rozpoznaje Boga, często Bóg wypada poza jego skalę. Media pokazują nam zło i jego działanie, a my się przestrajamy i także wokół siebie dostrzegamy zło. Coraz trudniej zauważyć dobro. Jednak św. Paweł mówi, że gdzie pojawiło się zło i grzech, tam jeszcze bardziej rozlała się łaska.

Św. Elżbieta uczy niezwykle ważnej i coraz rzadszej umiejętności dostrzegania dobra i Boga wokół siebie i w świecie. Brak tej umiejętności, która jest łaską, musi nieuchronnie pchać w pesymizm i depresję. Oprócz tej wrażliwości na Boga Elżbietę cechuje wdzięczność: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie!”. Elżbieta nie tylko dostrzega Boga, ale odbiera to jako łaskę i obdarowanie, na które nie zasługuje.

W encyklice o Eucharystii Jan Paweł Wielki porównuje Maryję oczekującą Dziecka do tabernakulum. Adorując Chrystusa w tabernakulum czy uczestnicząc w eucharystii, jesteśmy w podobnej sytuacji, co Elżbieta. Wdzięczność jest konieczna do przeżywania Eucharystii, która jak mówi sama jej grecka nazwa, jest „dziękczynieniem”. W Eucharystii zatem biorą udział ci, którzy są wdzięczni.

Przy stole wigilijnym warto sobie uświadomić te dwie głęboko chrześcijańskie cechy: umiejętność dostrzeżenia Boga w świecie i w drugim człowieku i wdzięczność za to dobro Bogu i chociażby najbliższym.