Wielokrotnie przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.
Wideo na niedzielę:
Ojciec Robert Głubisz i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»
Jeśli u progu nowego roku patrzymy na Nią, to może warto patrzeć z takiej perspektywy jak Ona – pytaj się Pana Boga, jak to się stanie, a nie pytaj o to, czy to jest możliwe, bo dla Niego nie ma nic niemożliwego. Obyśmy w tym wszystkim, co nas spotka, potrafili rozpoznać i rozeznać znaki czasu, wezwania, rady, zachęty i przestrogi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Abyśmy umieli usłyszeć to, czego On życzy sobie od nas, a niekoniecznie – my do Niego.
Nagrania kazań na niedzielę:
Niech się narody cieszą i weselą
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Słowo w pajęczej sieci
Michael J. Dodds OP
Lb 6, 22-27 • Ps 67 • Ga 4, 4-7 • Łk 2, 16-21
Jestem filozofem, dlatego zacznę od przypomnienia filozoficznej zasady św. Tomasza z Akwinu, która mówi, że „cokolwiek jest przyjmowane, jest przyjmowane według zdolności przyjmującego”. Wiem, brzmi to karkołomnie, ale zasadę tę można łatwo zilustrować. Zapraszając na koncert symfoniczny swoją małą bratanicę, wykwintny znawca muzyki musi być świadomy tego, że dziewczynka zasmakuje co najwyżej w ogólnym odbiorze usłyszanej melodii, podczas gdy on zwróci uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Oboje usłyszą te same dźwięki, lecz każde z nich na swój własny sposób. Co więcej, pająk mieszkający na suficie sali koncertowej także odczuje drgania pajęczej sieci spowodowane muzyką. Nie przyciągną one jednak jego uwagi, ponieważ nie będą podobne do tych, które w porze obiadowej sygnalizują pojawienie się w sieci soczystej muchy.
Przez cały okres Bożego Narodzenia słyszymy dobrą nowinę o narodzinach Chrystusa – wyśpiewywaną przez aniołów, powtarzaną przez pasterzy, interpretowaną przez trzech magów, przyjętą z lękiem przez Heroda. Ale każdy słyszy tę samą nowinę na swój sposób: pasterze są uradowani, magowie zaskoczeni, Herod przerażony. Dzisiejsza Ewangelia mówi nam, że Maryja także słucha, „zachowuje wszystkie te sprawy i rozważa je w swoim sercu”. Spośród całego rodzaju ludzkiego Maryja jest najlepiej przygotowana na przyjęcie Bożego słowa. Najpierw słowa zwiastowanego przez anioła Gabriela, później Słowa Wcielonego, które nosi w łonie i wydaje na świat.
Czy jesteśmy gotowi przyjąć Dobrą Nowinę w czasie świąt Bożego Narodzenia? Czy może obija się ona o nasze uszy jak dźwięki symfonii o ciało pająka? Czy nie gubi się w harmidrze i krzątaninie świątecznego czasu? Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas do przyjęcia pełnej łagodności postawy Maryi, „zachowującej wszystkie te sprawy i rozważającej je w swoim sercu”.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą
Nie muszę być zadowolony
Krzysztof Pałys OP
Lb 6, 22-27 • Ps 67 • Ga 4, 4-7 • Łk 2, 16-21
Na Boga nie da się patrzeć, aby nie stracić życia. Silne światło potrzebuje filtru. Jan Ewangelista spędził z Jezusem wiele lat, wydaje się, że dobrze Go poznał, ale gdy na wyspie Patmos podczas widzenia zobaczył Zmartwychwstałego, upadł jak martwy na ziemię. Na słońce możemy spojrzeć jedynie wtedy, gdy przesłania je księżyc. Takim księżycem jest Maryja, która odbija blask swojego Syna. To dzięki niej możemy spojrzeć w twarz samemu Bogu, w przeciwnym razie nie przeżylibyśmy tego spotkania. Jeśli widzisz ciemność, to może właśnie dlatego, że jesteś bliżej Boga, niż mógłbyś sądzić? Twoje oczy są oślepione czystym światłem i potrzebujesz osłony – Jego Matki.
Kiedy chciałoby się świat dostosować do siebie, Boża Rodzicielka wskazuje właściwą perspektywę. Pewnie byłoby prościej: modlę się, korzystam z sakramentów, otrzymuję światło, a moje życie staje się pasmem radości. Ja daję, Bóg błogosławi. Sprawiedliwie, czyli po mojemu. Maryja pokazuje coś innego: jeśli chcesz wzrostu, pozwól Bogu być Bogiem.
Zaprzyjaźniony zakonnik Jan Kania ze wspólnoty kapucynów wędrownych z Częstochowy zwrócił mi ostatnio uwagę, że w hymnie Matki Bożej Magnificat nie ma ani jednej prośby, żadnego lamentu nad niesprawiedliwym losem w rodzaju: „Nie podołam”, „Dlaczego ja?”, „Miałam przecież inny pomysł na życie” – jedynie wdzięczność i zaufanie, że On wie najlepiej. Maryja była kobietą bez grzechu pierworodnego, czyli bez pretensjonalnego: „Musi być po mojemu, Bóg ma się dostosować”. Ona nawet z tego, co człowiekowi ciąży najbardziej, czyli z samotności czy rutyny, uczyniła swoją drogę do świętości. Bez narzekania, bez postawy cierpiętniczej.
Weryfikacją dojrzałości naszej wiary nie jest wcale zadowolenie ze swojego życia, podziw u innych, ewangelizacyjne sukcesy czy dobre imię. Sprawdzianem autentyczności więzi z Chrystusem jest postawa z Magnificat, która zawiera się w pytaniu: „Czy w cierpieniu, w tym, czego teraz kompletnie nie rozumiem, potrafię przylgnąć do Jezusa?”. To rodzaj zaufania, że On nie tylko jest w tym wszystkim, ale wciąż prowadzi do siebie drogą najlepszą z możliwych.
Wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli
Wymiary życia
Dariusz Kantypowicz OP
Lb 6, 22-27 • Ps 67 • Ga 4, 4-7 • Łk 2, 16-21
Kolorowy druk powstaje poprzez nakładanie czterech warstw farby. Każda jest innego koloru. Jeśli nie ma choćby jednej z nich, zdjęcie czy reprodukowany obraz są mało czytelne, szare, gdyż brakuje im pełnej palety barw, któraś z nich przeważa i obraz jest zafałszowany w stosunku do rzeczywistości. Metaforę o barwach można także zastosować w opisie historii ludzkiej.
W kalendarzu 1 stycznia jest dniem Nowego Roku. Przypomina nam o historii świata, która wyraża się przez upływający czas, wydarzenia polityczne, historyczne. To pierwsza warstwa historii ludzkiej. Jest też warstwa historii indywidualnej – mojej historii. Wpisuje się ona w historię świata: moje narodziny, moja rodzina, moja ojczyzna, moje dzieci, moja praca itd. Wszystko to, co tworzy moje indywidualne życie, to druga warstwa historii. Dla nas, chrześcijan, jest jeszcze trzecia warstwa, którą nazywamy historią zbawienia. Dopiero ona nadaje pełny blask, ostrość, sens i odsłania piękno historii ludzkości. To dzięki niej Miriam – prosta żydowska dziewczyna z Nazaretu, córka Joachima i Anny (to jej historia indywidualna), za czasów Heroda i Cezara Augusta, „gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz” (to historia świata ówczesnego), staje się „Świętą Bożą Rodzicielką” (to historia zbawienia).
Może się zdarzyć, że ktoś dostrzega przede wszystkim wymiar historii świata i realizuje się zawodowo, społecznie lub politycznie z uszczerbkiem dla pozostałych wymiarów. Inny może się zamykać w swoim życiu indywidualnym i rodzinnym, narażając się na egoistyczne spojrzenie na świat i innych ludzi, jeszcze inny, uznając wyłączność lub prymat historii zabawienia, może realizować się w jałowej dewocji oraz ucieczce w sprawy ostateczne i nie dostrzegać związku swego życia z historią tego świata.
W życiu każdego z nas jest potrzebna równowaga w dostrzeganiu i przeżywaniu nakładających się wymiarów naszego życia. Prośmy Pana o otwarcie oczu, abyśmy widzieli, że jesteśmy powołani do „wielkich dzieł Bożych” drogami naszej doczesności.