Okaż nam, Panie, łaskę swoją i daj nam swoje zbawienie.

Wideo na niedzielę:

 Ojciec Paweł Gużyński i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»

Leżałem na stole operacyjnym i wtedy wszystkie ważne, globalne sprawy tego świata były zupełnie nieważne. Ważne było to, czy operacja się uda, czy przywrócą mi zdrowie, a może coś się wydarzy… Jeśli utracimy mikroperspektywę lub makroperspektywę, stajemy się ślepcami, nasze życie jest w wielkim niebezpieczeństwie, przestajemy być uważni, przestajemy czuwać i może nas spotkać coś bardzo złego.

Równowaga między mikro- i makroperspektywą bardzo się przydaje. Teraz jest czas makroperspektywy, żebyśmy nasze małe sprawy uznali za małe i popatrzyli na te wielkie, na te ostateczne, na te wszystkie rozstrzygnięcia, które nas czekają. Ale to, jakie one będą, zależy od naszej mikrocodzienności.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami
 Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Adwent i ćwiczenie pamięci

 Łukasz Miśko OP

 Jr 33, 14-16 • Ps 25 • 1 Tes 3, 12 – 4, 2 • Łk 21, 25-36

Znajomy opowiadał mi ostatnio, że w jednym z kościołów wierni przed mszą świętą słyszą taki komunikat: „Prosimy, aby nie używać komórki podczas nabożeństwa. Ilekroć poczujesz potrzebę sięgnięcia po telefon, zaznacz X na kartce, którą znajdziesz przed sobą w ławce. Po mszy przeanalizuj swój wynik”. Pomysłowy proboszcz, który stoi za tym projektem, tłumaczy, że nie tylko chce pomóc swoim wiernym unikać rozproszeń, ale – co ważniejsze – zdiagnozować ich przyczyny.

Dlaczego tak łatwo uzależniamy się od różnych gadżetów? Czy wiemy, czego tak naprawdę w nich szukamy? I czy przypadkiem o czymś ważnym przy okazji nie zapominamy? „Oto nadchodzą dni, kiedy wypełnię pomyślną zapowiedź, jaką obwieściłem domowi judzkiemu”, pisze Jeremiasz. „Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam”, zaklina Tesaloniczan Paweł. Oba czytania wzywają do postaw i działań, które w ludziach wiary kształtuje wyobraźnia karmiona Słowem. Mimo egzystencjalnych czy politycznych wyzwań, mimo nieoczywistości sytuacji wokół nas, mimo katastroficznych obrazów z dzisiejszej Ewangelii – obietnica wciąż jest aktualna: „nabierzcie ducha i podnieście głowy”, bo zbawienie jest blisko. Jeszcze nie tu, jeszcze nie w pełni, ale nadchodzi. Trzeba tylko zapamiętać te słowa.

Ociężałość sprawia, że nie podnoszę głowy. „Obżarstwo, pijaństwo i troski doczesne” – jakże szeroka kategoria mechanizmów i idei, które sprawiają, że zapominam o obietnicy i nie widzę nadchodzącego odkupienia poprzez gąszcz lęków czy niezrozumiałych pragnień. Jak mam zidentyfikować moją duchową ociężałość, jej różnorodne przejawy, jej źródła? Jak ćwiczyć oczy serca, by widziały obiecane zbawienie?

Poszukaj nowych dróg – a może odkryj na nowo stare? – by ten adwent „utwierdził twoje serce jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa”.

 

Prosimy was i napominamy w Panu Jezusie: stawajcie się coraz doskonalszymi!
Prosimy was i napominamy w Panu Jezusie: stawajcie się coraz doskonalszymi!

Czas przyszły dokonany

Wojciech Dudzik OP

Jr 33, 14-16 • Ps 25 • 1 Tes 3, 12 – 4, 2 • Łk 21, 25-36

Jakkolwiek by to nie brzmiało: zaczynamy „przychodzenie” – tak można rozumieć łacińskie adventus. Dziwne. Kiedy coś zaczynam, to ja wyruszam i to ja zaczynam się zbliżać do celu.

Z Panem Bogiem jest na odwrót. Bo to On wyrusza w moją stronę. Podnoszę więc głowę, patrzę daleko i zaczynam wyglądać Jego przyjścia z wielką mocą i chwałą do mojego świata. Na tym będzie polegał tegoroczny i każdy następny Adwent.

Czytam fragmenty Pisma Świętego na początek tego czasu. Spodziewam się programu, manifestu, podpowiedzi i schematu duszpasterskiego. Co otrzymuję?

W proroctwie Jeremiasza moją uwagę zajmują dwie obietnice Boga: wypełnię pomyślną zapowiedź oraz to, że Jerozolima będzie mieszkała bezpiecznie. Wierność i bezpieczeństwo. Cnoty i jakości deficytowe, a przez to tym bardziej pożądane. Bóg tak mówi, więc Mu wierzę, że tak się stanie. Pozostaje nie dające spokoju pytanie: kiedy? No właśnie. Czy to już się dzieje, czy na to wszystko mam dopiero czekać? Za dużo pytań. Pan przez proroka zapowiedział, że nadchodzą dni, kiedy to się stanie. Więc wierzę, że to jest treść Adwentu. Nadchodzenie dni wierności Boga swoim obietnicom i bezpieczeństwa, które tylko On może zagwarantować. To się już dzieje. Teraz.

W drugim czytaniu znajduję zdanie św. Pawła o właściwym następstwie czasu. Najpierw jest przyjmowanie bogactwa – sposobu postępowania i podobania się Bogu. To otrzymuję przez Tradycję. Następnie jest życie w ten właśnie sposób. Czyli teraźniejszość Ale to jeszcze nie koniec. Stawajcie się coraz doskonalszymi! Zatem stać mnie na więcej. Mogę być doskonalszy. Broń mnie Panie Boże od bezdusznego perfekcjonizmu. W to miejsce dodaj mi wiary i odwagi do bycia jeszcze lepszym. Do patrzenia w przyszłość z nadzieją na świętość, a nie z przekonaniem o nudnej bylejakości.

Ostatnie zdanie Ewangelii wystarczyłoby za wszystkie inne fragmenty. Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie. Pojęcie „każdy czas” obejmuje swoim zasięgiem…każdy czas jaki mam. Bez żadnego wyjątku. Bóg więc żadnego czasu nie nazywa gorszym, wykluczonym i nieodpowiednim. On zawsze jest. I ja zawsze mogę Go spotkać. Adwent jest więc tylko wyostrzeniem i przypomnieniem tego odcienia mojego życia i mojej wiary. Jest krótką, ale intensywną lekcją dziwnego czekania. Bo Ten na kogo czekam już jest, kiedyś był i wciąż przychodzi. Jest gdzieś w przyszłości, ale ona dokonuje się w tej właśnie chwili.

Bez wątpienia wchodzimy w czas przyszły dokonany.

 

Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych
Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe
wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych

Jesteśmy w podróży

Jan Nowacki OP

Jr 33, 14-16 • Ps 25 • 1 Tes 3, 12 – 4, 2 • Łk 21, 25-36

Liturgia i atmosfera adwentu pomagają nam uświadomić sobie, że nasze życie powinno być czujnym oczekiwaniem na ostateczne przyjście Chrystusa, intensywnym przygotowywaniem się do tego niezwykłego wydarzenia. Ewangelia roztacza przed nami panoramiczny obraz budzących grozę zjawisk, które będą towarzyszyły Przyjściu. W obrazie tym Pan Jezus ukazuje na przemian przyszłe losy Izraela i zapowiada czasy ostateczne.

Chrześcijanie już od pierwszych wieków odczuwali pokusę spekulowania, kiedy to nastąpi. Od tej pokusy nie jesteśmy wolni i my. Czy jednak Chrystusowi właśnie o to chodziło? Wojny, trzęsienia ziemi i wszelkiego rodzaju kataklizmy towarzyszyły przecież światu od zawsze. Spekulacje, że takie czy inne wydarzenia na ziemi mogą być znakiem końca świata, są z zasady bardzo powierzchowne. Jezus bynajmniej nie zamierzał dokładnie przepowiadać wydarzeń poprzedzających Jego ostateczne przyjście. Chciał raczej podkreślić ulotność i kruchość ludzkiego życia wobec niebezpieczeństw, które mu zawsze zagrażają, i zachęcić swoich uczniów do nieustannego wysiłku nawracania się. Chciał ich przynaglić do ciągłej gotowości na spotkanie z Nim, czy to w chwili śmierci, czy w chwili Jego ostatecznego przyjścia.

Przeczytałem niedawno przypowieść o tym, jak polski rabin Hofez Chaim przyjął w gościnę cudzoziemca, który zaskoczony skromnością jego domu z dużą liczbą książek i jedną ławą, zapytał go: „Rabbi, gdzie są twoje meble?”. Rabin mu odpowiedział: „A gdzie są twoje?”. „Moje?” – zdziwił się gość. Przecież ja jestem w podróży, jakże więc mogę mieć przy sobie meble. „Ja również jestem w podróży” – odparł z uśmiechem rabin.

Ważne, abyśmy jako chrześcijanie zawsze pamiętali, że jesteśmy w podróży do domu Ojca, że dopiero w Królestwie Chrystusa jest nasza prawdziwa Ojczyzna. Niech ta podróż będzie pełna ewangelicznych czynów miłości. Wtedy nie przestraszą nas żadne kataklizmy czy „wydarzenia zagrażające ziemi”. Przyjście zaś Chrystusa w chwale napełni nas tylko radością i szczęściem, bo „przybliży się nasze odkupienie”.