Polskie małżeństwa propagują ruch ks. Blachnickiego z niezwykłą siłą.
Z Ewą i Bogdanem Fałatami, małżeństwem odpowiedzialnym za Domowy Kościół w Chicago, rozmawia ojciec Jarosław Kupczak OP:
Nie ukrywam, że moje pragnienie przeprowadzenia tego wywiadu z Wami wzięło się z fascynacji tym, co mogłem obserwować w ciągu ostatnich kilkunastu dni, czyli fascynacji Domowym Kościołem w Chicago. Jak to się wszystko zaczęło?
– Na początku lat 90-tych przy parafii św. Jacka w Chicago na słynnym „Jackowie” i w parafii św. Trójcy „na Trójcowie” odbywały się spotkania dla młodych ludzi. Kiedy wśród tych osób zaczęły się tworzyć małżeństwa, powstał pomysł kontynuowania spotkań, ale w nowej formule: dla małżeństw. Zaczęliśmy się więc spotykać raz w tygodniu w grupie kilku małżeństw: modliliśmy się, śpiewaliśmy, rozmawialiśmy o życiu i o wierze.
Jedno z naszych małżeństw pojechało na rekolekcje Domowego Kościoła w Kanadzie. Wrócili pełni entuzjazmu, energii i wówczas, pod ich wpływem, dla grupy kilkunastu małżeństw z Chicago latem 1995 roku zorganizowaliśmy pierwsze rekolekcje w stylu Domowego Kościoła. Można to chyba uznać za początek Domowego Kościoła w Chicago.
Dla budowania swojej wspólnoty wybraliście formułę Domowego Kościoła gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie. Na czym konkretnie polega przynależenie małżeństwa, rodziny do Domowego Kościoła?
– Mamy kilka zobowiązań, które dla Domowego Kościoła sformułował założyciel ruchu oazowego, ks. Franciszek Blachnicki. Po pierwsze: codzienna modlitwa osobista, czyli – używając biblijnego określenia – „namiot spotkania”. Chodzi więc nie tyle o pacierz, ile o bardziej rozbudowaną modlitwę – medytację. Kluczowe jest rozważanie Pisma świętego, kiedy wsłuchujemy się w to, co Pan Bóg chce do nas powiedzieć.
Następnie modlitwa małżeńska. W naszym małżeństwie często modlimy się różańcem, czasami wieczorem odmawiamy wspólnie kompletę lub prowadzimy modlitwę spontaniczną.
Kolejne zobowiązanie to modlitwa rodzinna. Spośród naszych czterech córek teraz najczęściej modlimy się z najmłodszą, Gabrysią. Starsze córki od czasu pójścia do szkoły średniej zdecydowały, że chcą się modlić w samotności. Szanujemy ten wybór, bo źle jest łączyć wymagania wobec Pana Boga z przymusem. Czasami jednak, przy okazji uroczystości rodzinnych, także one uczestniczą w naszej wspólnej modlitwie.
Jedno z trudniejszych dla niektórych małżeństw zobowiązań to dialog małżeński. Ten dialog to wspólna rozmowa małżonków według pewnego schematu. Chodzi o to, żeby postawić się wspólnie w obecności Pana (symbolem tej obecności jest zapalona świeca), pomodlić się wspólnie, a potem porozmawiać o sprawach ważnych dla naszego małżeństwa i rodziny.
Dialog ten, który powinniśmy praktykować raz w miesiącu, ma dla nas bardzo duże znaczenie. Chodzi o to, aby ze sobą o ważnych sprawach rozmawiać, a nie załatwiać je krzycząc do siebie z kuchni do pokoju, czy rozmawiając przez telefon w trakcie innych zajęć.
Mamy również comiesięczne spotkanie kręgu. Każde małżeństwo w Domowym Kościele należy do kręgu, który składa się z kilku małżeństw (4-6) i ma swoją parę prowadzącą – animatorów, którzy powinni mieć już jakieś większe doświadczenie formacji w Domowym Kościele. Każdy krąg ma również swojego moderatora – kapłana, który czuwa, aby nasze rozmowy i przemyślenia kierować zgodnie z oficjalną nauką Kościoła Katolickiego.
Tak jak w dialogu małżeńskim, spotkanie kręgu rozpoczynamy wówczas od zapalenia świecy, wspólnej modlitwy, a potem dzielimy się tym, co się dzieje w naszym życiu, jak dajemy sobie radę ze swoimi zobowiązaniami w Domowym Kościele. Główna część spotkania dotyczy rozmowy nad tematami, które wcześniej ustalamy. Mogą to być tematy, które zapożyczamy z programu Domowego Kościoła w Polsce, bądź tworzymy je sami. Niekiedy jeszcze raz chcemy podjąć tematy, o których słyszeliśmy w czasie rekolekcji…
Kolejne zobowiązanie to reguła życia. Można ją określić jako indywidualny program pracy nad sobą. Każdy ustala tę regułę dla siebie, oczywiście z pomocą współmałżonka, rodziny i osób zaprzyjaźnionych. Bardzo ważnym zobowiązaniem są rekolekcje. Każda rodzina zobowiązuje się do uczestniczenia w wyjazdowych rekolekcjach przynajmniej raz w roku.
Maja one na celu zintegrowanie wspólnoty, jak również dają specjalny czas dla każdej rodziny, aby obcując z naturą (darem samego Stwórcy) mogli nie tylko pogłębić swoją relację z Bogiem ale także umocnić swoją relację małżeńską i rodzinną.
To są właśnie takie rekolekcje, które prowadziłem dla Domowego Kościoła w ciągu ostatniego tygodnia?
– Tak. Tego lata były to jedne z sześciu wyjazdów rekolekcyjnych. Ponieważ w naszym domowym Kościele jest teraz około 125 rodzin, więc aby umożliwić każdej uczestniczenie w rekolekcjach, musimy zorganizować ich większą ilość.
Najczęściej zapraszamy rekolekcjonistów z Polski, ponieważ naszym duszpasterzom ciężko jest opuścić swoją parafię na cały tydzień ze względu na trudność znalezienia zastępstwa. I tak, gościliśmy u nas miedzy innymi księży: Jacka Stryczka, Jana Mikulskiego, Marka Borowskiego, Tomasza Kota, Romualda Jaworskiego, Ksawerego Knotza, Macieja Ziębę, Wojciecha Jędrzejewskiego, Adama Szustaka i wielu innych.
Czy na te rekolekcje mogą przyjechać tylko małżeństwa należące do Domowego Kościoła?
– Tak było na początku. Później zauważyliśmy jednak, że zapraszanie także małżeństw spoza wspólnoty Domowego Kościoła to znakomita forma ewangelizacji oraz pomocy tym małżeństwom, które aktualnie znajdują się w trudnej sytuacji i które mogą bardzo potrzebować tych rekolekcji, a na dalszym etapie dołączyć do naszej wspólnoty.
Porozmawiajmy teraz o strukturze władzy w Kościele Domowym. Jak jest zbudowany, do kogo należy władza, kto podejmuje decyzje?
– Naszą pracę w Domowym Kościele traktujemy jako służbę równi równym. DK jest wspólnotą małżeństw i to świeccy, za pośrednictwem wybranych przez siebie osób, podejmują wszystkie decyzje. Decyzje nie należą do kapłanów w naszej wspólnocie, którzy jako moderatorzy towarzyszą nam w formacji, dbają o jej wymiar duchowy i sakramentalny, ale nie podejmują decyzji co do działania wspólnoty.
To trudne zadanie dla naszych księży wymagające dużej delikatności i wyczucia. Tym bardziej jesteśmy wdzięczni naszemu moderatorowi głównemu, który jest z nami od samego początku Domowego Kościoła w Chicago, księdzu Jackowi Praskiemu. Jako współtwórca naszej wspólnoty stworzył taki właśnie model obecności księdza w naszej wspólnocie na wzór wizji ks. Franciszka Blachnickiego.
Jesteście regionalną parą prowadzącą. Co to oznacza?
– Jesteśmy parą odpowiedzialną za Domowy Kościół w Chicago. Służąc naszej wspólnocie staramy się dbać o jedność i braterską miłość. Początkowo myśleliśmy o nazwie „para diecezjalna”, ponieważ jest ona odpowiedzialna za Kościół Domowy w całej diecezji Chicago. W kurii uświadomiono nam jednak, że nie jest to odpowiednia nazwa, ponieważ Kościół Domowy nie funkcjonuje jako oficjalne duszpasterstwo w Archidiecezji Chicago.
Odkąd rozpoczęliśmy posługę dla naszej wspólnoty jako para odpowiedzialna, obraliśmy sobie również za cel współprace z archidiecezją i pracujemy nad tym, aby nasza wspólnota była bardziej rozpoznawana, bierzemy czynny udział w różnych diecezjalnych spotkaniach.
Mieliśmy bardzo dobre relacje z poprzednim arcybiskupem, Francisem Georgem, który był pod wrażeniem tego, co proponujemy małżeństwom i rodzinom. Teraz spotkaliśmy się z nowym pasterzem, arcybiskupem Blase Cupich, który bardzo życzliwie nas przyjął.
Ponieważ wspólnota Domowego Kościoła jest tak duża, zdecydowaliśmy o podziale naszego regionu na rejony. Za każdy rejon odpowiedzialna jest para rejonowa. My dbamy o spotkania par rejonowych – raz na miesiąc.
Jesteśmy też odpowiedzialni za organizację dorocznych rekolekcji, decydujemy o wyborze tematu oraz rekolekcjonistów. Kiedy powstają nowe kręgi Domowego Kościoła, razem z parami rejonowymi decydujemy, które małżeństwo zostanie parą pilotującą.
Do nas należy też proponowanie kandydatów na pary odpowiedzialne. Na ogół wygląda to tak, że razem z moderatorem proponujemy dwie takie pary, a animatorzy Domowego Kościoła w demokratycznym, tajnym głosowaniu decydują, kto zostanie następną parą odpowiedzialną.
Jak duży jest Kościół Domowy w archidiecezji Chicago? Czy to polskojęzyczna wspólnota?
– Tak, Kościół Domowy w Chicago jest wspólnotą polskiej emigracji. Około 125 rodzin pracuje już w stworzonych kręgach, ale niebawem powstanie kilka następnych. Liczba rodzin należących do Kościoła Domowego przekroczy więc zapewne 140 rodzin.
To bardzo imponujące liczby, zwłaszcza biorąc pod uwagę wymagania, które stawiacie małżeństwom i rodzinom należącym do wspólnoty. Czy w innych miejscach Stanów Zjednoczonych jest też Kościół Domowy?
– Obecnie tworzy się krąg na Wschodnim Wybrzeżu, w Bostonie. Na ostatnim turnusie rekolekcyjnym było obecnych kilka małżeństw stamtąd. Bardzo prężna wspólnota Kościoła Domowego zawiązała się wśród Amerykanów w Luizjanie; jeśli chodzi o ostatnie wiadomości liczba przekroczyła 150 małżeństw. Ideą Kościoła Domowego „zarazili się” podczas pobytu w Polsce; po powrocie do USA przetłumaczyli teksty ks. Blachnickiego na język angielski i rozpoczęli formację.
Wasza wspólnota w Chicago działa wśród polskich emigrantów. Nierzadko wśród tych, którzy przyjechali ostatnio. Rozumiem, że ważną częścią waszej działalności jest pomoc tym świeżym emigrantom, aby odnaleźli się w nowej rzeczywistości i nie zagubili się tutaj?
– Tak, duża część pytań na naszej liście e-mailowej to pytania bardzo praktyczne: czy ktoś zna dobrego lekarza, czy możecie polecić firmę ubezpieczeniową, jak wynająć mieszkanie w dobrej cenie, itd.
Jak doskonale wiemy, wiele z polskich małżeństw żyjących w Stanach Zjednoczonych ma nieuregulowany status prawny: skończyła im się wiza, nie mają pozwolenia na pracę, urodziły im się tutaj dzieci i nie chcą już wracać do Polski. Pomoc dla nich to zapewne również duża część waszej pracy i troski?
– Na pewno służymy poradą. Na załatwienie spraw emigracyjnych nie mamy wpływu, ale z całą pewnością możemy polecić uczciwego prawnika. Indywidualni członkowie naszej wspólnoty pomagają na misjach i angażują się w różnych akcjach charytatywnych. Naszą główną misją jednak jest pomoc małżonkom w dążeniu do świętości przez sakrament małżeństwa.
Ta bezcenna działalność Domowego Kościoła staje się jeszcze ważniejsza w USA w świetle ostatnich wydarzeń: Sąd Najwyższy zadecydował, że związki homoseksualne mają we wszystkich stanach mieć takie same prawa jak heteroseksualne małżeństwa.
– Mieszkając w USA i w środowisku, w jakim się obracamy, mamy bardzo pozytywne doświadczenie spotkań z pięknymi i zdrowymi małżeństwami, które składają się z mężczyzny i kobiety oraz otwarcia na dzieci. Trafia do nas taki argument, że w planach Bożej opatrzności poszukujący istnieją także po to, aby ci, którym dane jest przeżywać swoją seksualność w związku sakramentalnym, mieli się z kim dzielić swoim przykładem.
Być może ludzie, którzy decydują się żyć w homoseksualnych związkach, potrzebują przykładu i świadectwa zdrowych, heteroseksualnych małżeństw, żeby zrozumieli, gdzie jest prawdziwe życie i miłość.
Muszę wam powiedzieć, że to było w moim życiu kapłańskim pierwsze tak bliskie spotkanie z Domowym Kościołem ruchu Światło- Życie. Równocześnie, po spędzeniu tych dwóch tygodni w waszym środowisku, mam takie wewnętrzne przekonanie, że gdyby zabrakło mi i moim przełożonym pomysłu na dalszą część mojego kapłańskiej posługi, to z całą pewnością jestem gotowy zaangażować się we wspólnotę Domowego Kościoła. Widzę wielką potrzebę takiego zaangażowania w Kościele.
Dziękujemy redakcji miesięcznika „W drodze” za udostępnienie wywiadu.
fot. flickr.com / Charlotte.Morrall