Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

Wideo na niedzielę:

 Ojciec Paweł Gużyński i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»

Nie ma argumentów, za pomocą których można udowodnić, że z tego białego, okrągłego kawałka chleba można w sposób czysto racjonalny, empiryczny, wywieść obecność żywego, zmartwychwstałego Chrystusa. Niewidzialny, niepojęty Bóg używa rzeczy tego świata, żeby dać nam się poznać. To poznanie nie jest kwestią subtelności naszego intelektu.
Jak wielu mówi: „Ja do kościoła nie chodzę, ale w Boga wierzę”. To jest możliwe, oczywiście. Ale Chrystus mówi: „Ja daję życie wieczne. Kto nie będzie spożywał tego Ciała, nie będzie pił tej Krwi, nie będzie miał życia w sobie”.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków!
 Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków!

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Boska łagodność

 Wojciech Jędrzejewski OP

 1 Krl 19, 4-8 • Ps 34 • Ef 4, 30 – 5, 2 • J 6, 41-51

Łagodność polega między innymi na wyczuciu możliwości drugiego człowieka: na co w danej chwili go stać, a na co absolutnie już nie.

Załamanemu Eliaszowi, którego energia życiowa bliska jest zera, Pan wskazuje dwie czynności: wstań i posil się (1 Krl 19, 5). Żadnych zbędnych pytań w stylu: Dlaczego leżysz, dlaczego się poddałeś? Za jakiś czas prorok będzie gotów podjąć się jeszcze trzeciego zadania – podążać przed siebie przez czterdzieści dni. Prosty komunikat i nieskomplikowane zadania, dopasowane do stanu Eliasza. (Wstań i idź dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę – Zbigniew Herbert). Po drodze żadnych innych wskazań, interwencji, rozmów.

Bóg delikatnie prowadzi Eliasza i przygotowuje go do przyjęcia na górze Horeb łaski, która owieje jego serce w szmerze łagodnego tchnienia wiatru.

Podobnie Ojciec z wyczuciem pociąga i prowadzi do Jezusa każdego, kto dojrzał, by się stać Jego uczniem (J 6, 44). Nic na siłę. Ten sposób działania Boga uczy nas ogromnego szacunku zwłaszcza w tych relacjach, w których mielibyśmy ochotę coś wymusić.

 

Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie
Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie

Co przed nami?

Wojciech Czwichocki OP

1 Krl 19, 4-8 • Ps 34 • Ef 4, 30 – 5, 2 • J 6, 41-51

Biegnie pierwsza, zawsze przed nami. Dobra lub zła sława. Częściej zła niestety. Och, jak bardzo chcielibyśmy wyjechać, opuścić miejsce, gdzie oprócz imienia i nazwiska towarzyszy nam zawsze krótka charakterystyka. Niepełny biogram, notatka do encyklopedii nieudaczników albo słownika głupców. „No nie wiesz, to ten facet, który na zebraniu…”, „A pamiętasz, jak w czasie obiadu…”, „I ona wtedy…”. Tak, na zawsze pozostaje z nami niczym najwierniejszy przyjaciel. Już nigdy cię nie opuszczę, więc my chcemy opuścić, popatrzeć prosto w oczy innym ludziom albo w swoje odbicie w lustrze. Bez dławienia w gardle, czy ledwie już odczuwanego skurczu mięśni karku. I jedziemy, daleko, daleko, w nowe miejsca, inne bajki, ale ona już tam jest. Przybyła tu przed nami. Wyszeptana w słuchawkę telefonu, przesłana mailem, wymamrotana przy kolejnym piwie. Wstydliwa forpoczta, szybsza niż nasze dobre chęci i szczere nadzieje. I nawet jeśli uspokoimy samych siebie, że to histeria, że dramatyzujemy, że głupio wyglądamy w roli Hamleta wijącego się na scenie i że to nie scena przecież, to jednak nie opuszcza nas pragnienie nowego początku.

Skalkulowali to dokładnie, przeliczyli wszystkie łodzie. Co jeszcze mogło ujść ich uwagi? Wciąż mieli przed oczami dwanaście koszy ułomków, a brzuchy przyjemnie pełne. Tak pięknie mówił do nich, do których nikt się nie zwracał. Byli ważni. Nie tylko mówił, ale jeszcze dawał chleb, i to znikąd, jakby stwarzał go z niczego. Kiedy mógł się wymknąć i dokąd poszedł? Czyżby miało nie być dalszego ciągu? Ale teraz jest, stoi przed nimi, wyprzedził ich jakoś tajemniczo. Nic przecież nie wiedzieli o Jego nocnym spacerze po falach jeziora. „Kiedy tu przybyłeś?”, szybciej niż nasze nadzieje i strach przed porzuceniem.

Nowe miejsca i czasy. Dziób łodzi wbija się w zarośla. Brzeg jeziora po przeprawie. Co mnie tu czeka? Kto na mnie tu czeka? Przyszłość nie jest bezludną wyspą, a ja nie jestem rozbitkiem ściskającym z lękiem swoją niepewną tożsamość. Nawet jeśli, lądując jak astronauci na Solaris, spotkamy w przyszłości utkane z naszego wstydu niechciane historie, On będzie tam także, będzie przede wszystkim. Ostatecznie to Bóg jest naszą przyszłością, naszym nowym początkiem.

 

Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec
Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec

Bierzcie, Ja wam daję

Radosław Broniek OP

1 Krl 19, 4-8 • Ps 34 • Ef 4, 30 – 5, 2 • J 6, 41-51

„Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga” – mówi Bóg do Eliasza (1 Krl 19, 7). Prorok je i pije, a następnie mocą tego pożywienia idzie przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Celem jego wędrówki jest góra Horeb, na której Pan niegdyś ukazał się Mojżeszowi, a teraz objawi się Eliaszowi „w szmerze łagodnego powiewu”.

Życie chrześcijanina często porównuje się do drogi. Żyjemy w świecie, ale nasza ojczyzna jest w niebie. Wędrujemy do domu Ojca. Jezus przeszedł już tę drogę, a teraz jest Tym, który nam pomaga. Trudna i daleka droga wymaga przewodnika, ale także odpowiedniego pożywienia, które pozwala radzić sobie z trudem i wysiłkiem. Rodzaje posiłków mogą być różne. Anioł przyniósł Eliaszowi podpłomyk i dzban z wodą. Izraelici podczas wędrówki przez pustynię jedli mannę zesłaną z nieba przez Boga. Dziś w kręgu naszej kultury najczęstszym pożywieniem jest chleb.

Jezus mówi o sobie: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba” (por. J 6, 51). Jest On prawdziwym chlebem – kto Go spożywa, ten ma w sobie życie. Jezus ostrzega: „Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6, 53) i dodaje: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 56).

W chrześcijaństwie niezwykłe jest to, że do Boga idziemy z pomocą Boga. Bóg to nie tylko Ten, który nas prowadzi. Bóg, Jezus Chrystus sam jest drogą, która prowadzi nas do Ojca. Świetnie wyczuwali tę prawdę mistycy. Dla świętej Katarzyny ze Sieny Chrystus był mostem od człowieka do Boga.

W dzisiejszej Ewangelii Bóg ukazuje nam perspektywę życia wiecznego, stawiając przed nami dwa warunki jego osiągnięcia: wiarę i spożywanie ciała i krwi Chrystusa. Nieprzypadkowo wiara jest zestawiona z tajemnicą Eucharystii. Msza święta jest szczególnym miejscem dla wiary – bez niej Najświętsza Ofiara jest niemożliwa, ale równocześnie poprzez Eucharystię nasza wiara wzrasta. Tajemnica Eucharystii to przede wszystkim tajemnica nieskończonej miłości Boga do człowieka. Bierzcie, Ja wam daję – mówi Pan. Obecna jest w niej cała Trójca Święta. Piękne porównanie z teologii wschodniej mówi, że Ojciec jest w Eucharystii ołtarzem, Syn jest ofiarą, a Duch Święty jest Tym, który usługuje.