Jeśli nie chcesz żyć iluzją – musisz dostrzec ciszę i mieć dystans do wszystkich ważnych prac i wypowiadanych słów.

W celi zakonnej mam od wielu lat zdjęcie-fotomontaż. Przedstawia katedrę w Nowym Jorku, gdzie pośrodku głównej nawy, między ławkami, jest wmontowana ruchliwa ulica. Skrzyżowanie wielkiej świątyni z pełną jadących aut autostradą. Dostałem je od przyjaciela, Amerykanina, gdy mieszkałem w Poznaniu w klasztorze, który dosłownie znajduje się na skrzyżowaniu ulic; moje okna wychodziły na jadące dzień i noc samochody. Dziś, kiedy mieszkam w lubelskim klasztorze Dominikanów, który wznosi się na górze, moje okna wychodzą na cichy dziedziniec klasztorny, wirydarz.

Mieszkając całe życie w mieście, wiem, że cisza zewnętrzna jest już czymś nieoczywistym. Wiem również, jak mówi współczesny mistrz życia duchowego, Anselm Grün, że cisza jest „sztuką bycia samemu”. Musimy zagospodarować tę pustą przestrzeń w nas tak, aby nie była próżnią. I powalczyć, dosłownie, o wytworzenie w sobie miejsca dla pustki, ciszy, które pozwolą lepiej wsłuchać się w głos wewnętrzny. Przez chrześcijan i reprezentantów innych religii monoteistycznych nazywany Bogiem. Cisza jest potrzebna człowiekowi do życia jak powietrze. I tak jak powietrze musimy ją dobrze zagospodarować.

* * *

Inny XX-wieczny mistrz życia duchowego, amerykański trapista Thomas Merton, mówi: „Bez względu na to, czy samolot przeleci dziś lub jutro, czy samochody zjawią się na zakręcie

drogi, czy ludzie będą mówić na polu, czy w domu jest aparat radiowy lub go nie ma – drzewo w milczeniu wydaje swoje kwiaty. Czy dom jest pusty lub pełen dzieci, czy ludzie przenoszą się do miasta albo pracują traktorami na polach, czy statek wpływający do portu wiezie turystów lub żołnierzy – krzew migdałowy w milczeniu wydaje owoce”.

Ten sam Merton w innym miejscu: „Milczenie świata – to rzeczywistość. Nasz hałas, nasze interesy, nasze zamiary i wszystkie pełne pretensji opowiadania o naszym zgiełku, naszych interesach i zamiarach – to iluzja”.

Tak, życie, które nie chce być iluzją, musi dostrzegać ciszę i mieć dystans do wszystkich ważnych prac i wypowiadanych słów i myśli. „W ciszy i nadziei jest wasza siła” – powie starotestamentowy prorok. A polska noblistka, Wisława Szymborska, z jakże innej pochodząca tradycji duchowej, napisze w wierszu Milczenie roślin:

(…) Ale jak odpowiadać na niestawiane pytania,

jeśli w dodatku jest się kimś

tak bardzo dla was nikim.

Porośla, zagajniki, łąki i szuwary —

wszystko, co do was mówię, to monolog,

i nie wy go słuchacie.

Rozmowa z wami konieczna jest i niemożliwa.

Pilna w życiu pospiesznym

i odłożona na nigdy.

Można by zapytać, po co takie wewnętrzne napięcie i jak sobie z nim radzić. Między tym, co aktywne, i tym, co duchowe, wydawałoby się, że bierne. Już św. Benedykt, ten, co Europę nauczył pracy i modlitwy, w maksymie Ora et labora (módl się i pracuj) zawarł sens – tylko musimy go dobrze zrozumieć. Co ważniejsze: ora czy labora?

Uczniowie tego mnicha z Monte Cassino zrozumieli, że najważniejszy jest ów spójnik et – „i”. Bo on pozwala na harmonię między tym, co w nas aktywne, a tym, co w nas duchowe. Na harmonię w nas, gdy wkoło dezintegracja – to jest możliwe. Trzeba tylko trochę dystansu do siebie i do tego, co robimy. I od czasu do czasu trzeba wyjechać z miasta. Tam, gdzie „porośla, zagajniki, łąki i szuwary”; gdzie „krzew migdałowy w milczeniu wydaje swe owoce” i „drzewo w milczeniu wydaje swoje kwiaty”.

* * *

I jeszcze dwie opowieści, z dwóch różnych tradycji duchowych – ojców pustyni żyjących w pierwszych wiekach chrześcijaństwa w Egipcie i z tradycji chasydzkiej.

Pierwsza opowieść: „Abba Longin radził się abby Lucjusza (…) i mu powiedział: Chcę »unikać ludzi«. A starzec mu odrzekł: »Jeśli się najpierw nie nauczysz żyć dobrze wśród ludzi, to i w samotności, nie będziesz umiał żyć dobrze«”.

I druga, ze szkoły Jakuba Icchaka z Przysuchy: „Jehudi szedł ze swoim uczniem Perecem przez łąkę, na której ryczały pasące się krowy, a po przecinającym ją potoku, gęgając i bijąc skrzydłami, płynęło stado gęsi. »Gdyby można było zrozumieć tę mowę!« – wykrzyknął uczeń. »Jeżeli – rzekł rabbi – zdołasz gruntownie pojąć to, co sam mówisz, nauczysz się rozumieć mowę wszelkiego stworzenia«”.

Tak, poszukujemy ciszy wokół siebie, samotności, czasami ucieczki od ludzi, chcemy zrozumieć, co inni do nas mówią. Ale to w nas jest ta przeogromna moc, która pozwala lepiej żyć i odkrywać wartości, na których nam zależy. „W ciszy i nadziei jest wasza siła”.

Fragment ksiązki Tomasza Dostatniego OP „Duchowe wędrowanie”, którą wydało Wydawnictwo „Zysk i S-ka”. Lead pochodzi od redakcji Dominikanie.pl.