Od czego zacząć?

Z ojcem Tomaszem Gajem OP rozmawia Magdalena Pajkowska:
Są wakacje i…

… leżę na zielonej połoninie. Na twarzy czuję ciepło słońca, a pod sobą miękką trawę. Słyszę szum wiatru, bzyczące owady, świergoczące ptaki. Wszystko pachnie – ziemia, siano, kwiaty… Świat płynie swoim rytmem, a ja się na to zgadzam.

Widziałam kiedyś takie graffitti: „Bóg istnieje. Ale ty Nim nie jesteś. Odpocznij!”.

To ważny moment, gdy dochodzimy do wniosku, że nie musimy podtrzymywać świata w istnieniu. Za bardzo się martwisz, bo myślisz, że wszystko zależy od ciebie. Czasem wydaje się nam, że jesteśmy niezastąpieni. Nowym doświadczeniem może być dla nas to, że gdy wyjeżdżamy z pracy, z domu, z klasztoru, okazuje się, że nic się nie wali. Może to być bolesna refleksja, bo widzę, że nie jestem taki niezbędny. Radzą sobie beze mnie, więc nie muszę się tak tym wszystkim przejmować. To daje duże wytchnienie i uczy dystansu.

Więcej wywiadów z o. Tomaszem Gajem OP

Czy właśnie po to są wakacje?

Tak, bo tym, co tak naprawdę nas męczy, nie jest praca sama w sobie. Święty Benedykt mówił, żeby znaleźć swój rytm i uważać na przesadę. To nas właśnie wyczerpuje – brak harmonii i umiaru. Także zamartwianie się tym, jak wykonam pracę i jak zostanę odebrany, czy osiągnę sukces. Uwalnia nas zdrowy dystans, wolność od potwierdzania się.

Naszym wrogiem jest też pośpiech. To on męczy nas bardziej niż nawet męcząca praca, bo przez niego nie jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy. Człowiek, który się śpieszy, chciałby być w tym czasie, który dopiero będzie. Obecny czas przeżywa jako wrogi.

Tak jak uczył mistrz z opowieści, którą często powtarzam. Gdy zapytano go o sekret szczęścia, powiedział: „Jak siedzisz, to siedź. Jak idziesz, to idź. Jak doszedłeś, to bądź”. Słuchacze zdziwili się, bo wydawało im się, że właśnie tak robią. Ale mistrz pokręcił głową i rzekł: „Nie! Wy, jak siedzicie, to już wstajecie. Jak wstajecie, to już idziecie. A jak idziecie, to już doszliście”.

W ten sposób można przeoczyć całe życie…

Tak, bo takie czekanie, że dopiero za chwilę zdarzy się coś ważnego, prowadzi do nieustannej gonitwy i nerwowości. Także do tego, że nie możesz się cieszyć. Ciągle żyjesz w tym, co będzie, i w ten sposób odbierasz sobie radość z tego, co jest. Żeby zatrzymać się tu i teraz, muszę być zaciekawiony, muszę odkryć: „Ach, to teraz jest to coś!”. Ucieszyć się tym. Obecna chwila to jest jedyne, co masz. Sensowną rzeczą, którą można zrobić, to być w tym miejscu, w którym się jest.

Nie da się przyśpieszyć czasu. Natomiast ktoś, kto się śpieszy albo nudzi, albo niepokoi, przeżywa czas teraźniejszy, swoje tu i teraz jako coś nieprzyjaznego. Bóg zaś nie działa w przeszłości, nie działa w przyszłości. Bóg działa teraz. I do tego nas zaprasza. 

Chcemy odpocząć. Od czego zacząć?

Zatrzymaj się. Dobry odpoczynek zaczyna się od przystanięcia – bez względu na to, czy wyjeżdżamy na wakacje czy mamy tylko wolną godzinę w rytmie naszego dnia. Drugą rzeczą jest oderwanie się – to znaczy: praca zostaje w pracy, a dla mnie zaczyna się inny czas. Jesteśmy bowiem stworzeni i do pracy, i do odpoczynku, i do świętowania. To taka trójdzielność naszego czasu.

Sam wypoczynek nie zawsze musi być głęboki. Może być zwyczajną biologiczną regeneracją sił. Potrzebny jest element świętowania. Często odpoczynek i świętowanie są związane ze sobą, jednak świętowanie zakorzenia nas głębiej, prowadzi do źródła, do sacrum.

Arystoteles uważał, że czas wolny jest najistotniejszy w życiu człowieka. Właśnie wtedy człowiek może odnaleźć sam siebie. To czas doskonalenia się, uczenia się, to cel wszelkich działań. Mówił, że ten czas musi być poświęcony sztuce, społeczeństwu, aktywności fizycznej i kontemplacji.

Arystoteles w gruncie rzeczy mówi tutaj o różnorodności, która jest konieczna w odpoczynku. Monotonia męczy i zaczynamy się nudzić. A nuda to niezgoda na czas, w którym się jest. Przeciwieństwem nudy jest zainteresowanie, zaangażowanie w teraźniejszość. „Interesować się” pochodzi z łacińskiego „interesse”, to znaczy: „być, istnieć w czymś”. Nuda znika, gdy czymś się zainteresujemy.

Arystoteles mówi też o kontemplacji. Wydaje mi się, że we wszystkim, co robimy, jest potrzebny wymiar kontemplacyjny. W odpoczynku również. Czy łowię ryby, czy zwiedzam ruiny, czy lecę na spadochronie, czy spaceruję po lesie – we wszystkim jest potrzebna kontemplacja, czyli umiejętność patrzenia. Jestem otwarty na to, co mnie otacza, co do mnie dociera.

Wakacje to moment wyostrzenia, oczyszczenia zmysłów, aby odbierać rzeczywistość taką, jaka jest. Potrafię usłyszeć ptaki, czuję słońce na twarzy i zapach trawy. Wolność i  otwartość dobrze opisują istotę wakacji.

Do czego człowiekowi jest potrzebny wypoczynek?

W zakonie mamy kilka archaicznych słów, których używamy na co dzień. Jednym z nich jest rekreacja. Dziś chętniej mówimy „wypoczynek”, a jego istotą jest właśnie re-kreacja, czyli powtórne stworzenie, odnowienie. Odpoczynek polega na tym, że wracamy do tego pierwotnego stanu, na nowo dajemy się stwarzać. I odnajdujemy w tym radość…

Rozmowa ukazała się w miesięczniku „Tak Rodzinie” 7-8/2015, wydawanym przez zgromadzenie Sióstr Loretanek. 

takRODZINIE_winieta