Moje owce słuchają mojego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną.
Wideo na niedzielę:
Ojciec Robert Głubisz i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»
Moje życie ma być przejawem tego, że żyje On. Nie poznam siebie, jeśli nie poznam Pana Boga. Tylko w Chrystusie mogę poznać, kim jestem naprawdę, tylko w Chrystusie mogę zobaczyć ten prawdziwy obraz, którego Bóg chce dla mnie. Ale my boimy się utracić ten czas, bo on może być bezproduktywny.
Daruj Panu Bogu czas, odpocznij nieco, odpocznij tak, żeby być z Panem, żeby być przy Bogu. I pamiętaj, że Bóg naprawdę potrafi się twoimi sprawami zaopiekować. Świetnie sobie z tym poradzi.
Nagrania kazań na niedzielę:
Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego
fot. flickr.com / Lawrence OP
Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Posiłek
Łukasz Popko OP
Jr 23, 1-6 • Ps 123 • Ef 2, 13-18 • Mk 6, 30-34
Dzisiejsza Ewangelia może się wydawać nieco krótka. W dodatku mówi o różnorakich brakach. Brak uczniom spokoju, brak im pożywienia, brak im czasu. Żeby temu zaradzić, Jezus kieruje ich łódź na miejsce osobne. Tam jednak spotkają się z jeszcze większym brakiem.
Oto zbiega się wielki tłum, najwyraźniej tak bezradny, że wzbudza litość Jezusa. Ludziom brak pasterza, brak nauki, brak celu. Za chwilę okaże się, że brak im również pożywienia. Nie pozostanie nic innego, jak ich nakarmić… Choć to apostołowie są na początku w centrum uwagi Pana, kiedy tylko pojawiają się tłumy, „jak owce bez pasterza”, Nauczyciel niejako zapomina o swoich uczniach. Dzień ma się ku końcowi, a w ogóle nie ma mowy o tym, by mogli odpocząć, posilić się. Wręcz przeciwnie! Kiedy poproszą, żeby Jezus odprawił ludzi do miasta, bo są głodni, Pan im powie: „Wy dajcie im jeść!”. I każe policzyć chleby. Niewiele tego jest: pięć bochenków plus dwie ryby na pięć tysięcy głodnych…
Choć w czasie wakacyjnym kaznodzieje mogą komentować tę Ewangelię jako zachętę do zdrowego trybu życia, odpoczynku, wakacji dla księży, przesłanie Marka jest doprawdy odwrotne. Nawet na pustyni są tłumy, które potrzebują słowa. Zapominając o waszym głodzie, dajcie Mi kilka waszych chlebów i wasze „nic”, a Ja nakarmię i tłumy, i was przy okazji. Brak wypoczynku uczniów jest elementem dużo poważniejszego zmagania.
Jezus wysłał po dwóch apostołów, by głosili Ewangelię i wypędzali złe duchy. Podobnie Mojżesz przed wejściem do Ziemi Obiecanej wysłał dwunastu zwiadowców po dwóch. Uczniowie wrócili z opowieściami o spełnionej misji, ale to jedynie początek głównej kampanii. Stawka jest dużo większa niż komfort posłańców Jezusa. Bezpośrednio przed dzisiejszą Ewangelią, która prowadzi do nakarmienia ludu na pustyni, mamy inny posiłek, z wykwintniejszymi daniami, ale śmiercionośny dla głosiciela. Prekursor Pana, Jan Chrzciciel, został ścięty podczas urodzinowego bankietu króla Heroda. Jednak ani trudy, ani nawet śmierć nie mogą zatrzymać wzrostu Królestwa. Jezus nie może nie głosić.
Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie
Droga i cel
Tomasz Grabowski OP
Jr 23, 1-6 • Ps 123 • Ef 2, 13-18 • Mk 6, 30-34
Sytuacja, którą opisuje dziś Ewangelia, wymaga odczytania jej w szerszym kontekście. Wcześniej stały się dwie rzeczy: rozesłanie uczniów i śmierć Jana Chrzciciela. Jezus rozesłał uczniów, udzielając im władzy nad duchami nieczystymi, wyposażył ich w moc uzdrawiania i słowa wzywające do nawrócenia. Siła tej misji opiera się na ich wierze, że Ten, który wysyła, jest Tym, do którego mają kierować nawracanych. Skuteczność ich posługi opiera się na Jego mocy. Oni sami mają jedynie wezwać do nawrócenia i wykonać to, co im polecił. Nie są samodzielni. Zaufanie do Nauczyciela powoduje, że misja jest skuteczna. Od Niego wyszli i do Niego prowadzą. Cel podjętego działania nie jest jasny. Nie wiedzą, co będzie dalej. Dla nich misja kończy się w momencie, gdy tłumy przyjdą do Mistrza. Nie znają dalszej drogi.
Ludzie, którzy przychodzą do Jezusa, to między innymi słuchacze Jana Chrzciciela, który zginął z rąk Heroda. Prostowali swe drogi, tak jak im kazał. Ale nie znają celu, do którego droga miała prowadzić. Oczyszczenie, którego udzielał, nie jest kresem, a dopiero początkiem nawrócenia. U Jezusa poza uzdrowieniem, uwolnieniem i pouczeniem szukają również celu nawrócenia, wskazówki dotyczącej tego, co dalej mają robić. Nie znają celu, do którego prowadził ich Jan.
Uczniowie i tłumy są zagubieni jak owce bez pasterza. Chrystus staje przed nimi. Zarówno jedni, jak i drudzy wyczuwają, że tu znajdą cel i sens dalszego życia. Nie wiedzą, czego pragną. Widzą znaki, czekają słów, ale dokąd doprowadzi ich nauczanie, co przemieni moc – to jest dla nich zakryte.
Podstawowa prawda obrazu owiec i pasterza mówi, że pasterz jest mądrzejszy od owcy. Pasterz zna drogę, owca ma do niego zaufanie i za nim idzie, ponieważ tam, gdzie ją prowadzi, będzie pastwisko i bezpieczeństwo. Owca nie wie, co znajdzie. Wie, że za pasterzem iść trzeba. Takich to uczniów i słuchaczy ma Jezus przed sobą. On wie doskonale, czego im brak, czego pragną, gdzie znajdą sens. Zna przyczynę głodu, znękania, cierpień, zagubienia.
Od tej pory Jego misja nabiera tempa, za chwilę rozmnoży chleb, będzie chodził po jeziorze, uzdrowi chorych w Genezaret. Nie są to jednak przypadkowe wydarzenia. Kroczy pewnie dzień po dniu, jak wytrawny pasterz, który zna najlepsze pastwiska. Życie duchowe, które sieje w świecie, ma swój rozwój, dynamikę i cel. On je zna i przez nie przeprowadza uczniów. Dobrze jest być owcą w Jego stadzie. Powierzyć się Mu przez zaufanie i iść, dokądkolwiek prowadzi. On zna drogę i cel.
On obie części ludzkości uczynił jednością,
bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość
Jesteśmy żebrakami
Dariusz Kantypowicz OP
Jr 23, 1-6 • Ps 123 • Ef 2, 13-18 • Mk 6, 30-34
Zawsze czułem się zakłopotany, gdy widziałem wyciągniętą po datek rękę cygańskiego dziecka. Często gest był poparty słowem w łamanej polszczyźnie: „Pane daj”. Najtrudniejsza była świadomość, że prawie na pewno pieniądze, które zbierze dziecko, nie będą przeznaczone na jedzenie, lecz odbiorą mu je matka lub ojciec i wydadzą na „własne cele”. Jednak pragnienie dziecka, aby otrzymać pieniądze, było tak wielkie, że nie odstępowało mnie na krok. Ta nachalność była bardzo męcząca i czasem irytująca.
Czy „nachalność” słuchaczy Jezusa i jego uczniów, o której czytamy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii nie jest podobna? Nie odstępują ich na krok, pewnie biegną za nimi („niektórzy nawet ich uprzedzili”), gromadzą się w „wielki tłum”, „żebrzą” u Jezusa. A On im daje w obfitości, najpierw Słowo – „głosił im liczne nauki”, a potem chleb, i wcale nie ma w Nim zniecierpliwienia czy złości na tak wielkie tłumy. Niektórzy odejdą i roztrwonią łaskę, niczym cygańskie dzieci z naszych ulic, ale pomimo to Jezus nie przestaje dawać.
Niezwykłe są dwie sprawy w tym fragmencie Ewangelii: wielkie pragnienie ludzi i hojność Jezusa, który nie pyta, czy Jego dar zostanie należycie wykorzystany, po prostu daje. Nam, którzy kierujemy się efektywnością i skutecznością działania, wydaje się „rozrzutnym” i „naiwnym” Pasterzem. Jezus pokazuje jednak, jak bardzo troszczy się o nas, jakim jest Dobrym Pasterzem. Nam zaś pozostają pytania: Czy wiemy, że jesteśmy tylko żebrakami wobec darów Boga? Czy jest w nas pragnienie otrzymania daru? Czy stać nas wobec Jezusa na gest dziecka cygańskiego? Czy też może zamykamy się w naszym własnym, dobrze zorganizowanym świecie wolnego rynku, procedur demokratycznych, służb socjalnych, własnej samorealizacji i podnoszenia jakości życia? W takim świecie Bóg nie jest nam potrzebny do niczego i tym bardziej my niczego od Niego nie oczekujemy.
„Panie do kogóż pójdziemy? Ty masz Słowa życia wiecznego”.