Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus, śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię.

Wideo na niedzielę:

 Ojciec Robert Głubisz i Boska.tv przedstawiają «Boskie Słowa»

Moje życie jest wkraczaniem w nieśmiertelność Boga. Śmierć potrafi przyjść znienacka, potrafią tą śmiercią „obdarować” nas inni, nawet najbliżsi. Jakkolwiek by ona nie przyszła, ratunkiem w tej rzeczywistości jest tylko Bóg. On pojawia się u progu każdej trudnej rzeczywistości. Bóg jest piewcą życia, pasjonatem życia, miłośnikiem życia i każdego z nas pogrążonego w jakiejkolwiek pustce, odtrąceniu, samotności, chce przywrócić życiu.

Nagrania kazań na niedzielę:

 

Z krainy umarłych wywołałeś moją duszę i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu
 Z krainy umarłych wywołałeś moją duszę
i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu

Komentarze z miesięcznika „W drodze”:
Dobry dotyk

 Jan Andrzej Kłoczowski OP

 Mdr 1, 13-15; 2, 23-24 • Ps 30 • 2 Kor 8, 7. 9. 13-15 • Mk 5, 21-43

Przełożony synagogi prosi Jezusa o uzdrowienie córeczki, wierzy, że dotknięcie Jego rąk sprawi cud. Schorowanej kobiecie, która wiele wycierpiała od różnych lekarzy, wystarczyło tylko tyle śmiałości, by korzystając z tłoku, dotknąć Jego płaszcza. Choroba kobiety ustała, bo „poczuła w ciele, że jest uzdrowiona”. Opisujący to wydarzenie ewangelista dodał zagadkową informację: „Jezus także poznał zaraz w sobie, że moc wyszła od Niego”. I zwracając się do kobiety, mówi: „Twoja wiara cię ocaliła”.

Idą dalej. Przychodzi smutna wiadomość – córka umarła, więc po co właściwie trudzić nauczyciela, już nic nie da się zrobić. Ale przełożony synagogi słyszy od Jezusa: „Nie bój się, tylko wierz!”. Więc idzie za Nauczycielem, wbrew nadziei, wbrew temu, co dla wszystkich jest jasne: na śmierć nie ma lekarstwa. Wokół domu zmarłej dzieje się to, co zawsze, gdy ktoś umiera: zamieszanie, płacz i głośne zawodzenie. Ale Jezus, skarciwszy najpierw rozpaczających, podchodzi do dziewczynki, ujmuje ją za rękę i wypowiada słowa: „Talitha kum” – „Mówię ci, wstań”. I wstała. Są dwa rodzaje ludzi, dla których ten ewangeliczny opis będzie gorszący. Pierwsi z nich to oświeceni naturaliści, dla których ta opowieść jest dowodem magicznej świadomości ludzi niewykształconych, ciemnych, wierzących w tajemne siły przekazywane przez fizyczne dotknięcie.

Są i inni oświeceni, i nie jest ich mało, którzy wyraźnie odróżniają to, co duchowe, od tego, co cielesne. Duchowe jest wzniosłe, wysokie, nie potrzebuje fizycznych znaków, dotknięć i ujmowania za rękę. Duch unosi się ponad cielesnością, która jest dla niego więzieniem.

Chrześcijanie też są oświeceni, ale to wiara jest ich światłem. Nie magiczna wiara w samoistną moc fizycznego gestu i magicznej formułki, lecz wiara w Słowo, które stało się ciałem i zamieszkało między nami. Ale Słowo boskie, jak słowo człowieka, aby trafić do drugiego, musi stać się dźwiękiem, gestem, dotknięciem. Nie do duchów czystych przyszło Słowo, ale do ludzi z krwi i kości, ludzi, którzy chorują i umierają. Nie wiara w gest, ale wiara Temu, który sprawia, że dotyk uzdrawia, a ujęcie ręki przywraca życie. Cud to dotyk Boga. Dobry dotyk.

 

Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem swej własnej wieczności
Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka,
uczynił go obrazem swej własnej wieczności

Żyj!

Paweł Trzopke OP

Mdr 1, 13-15; 2, 23-24 • Ps 30 • 2 Kor 8, 7. 9. 13-15 • Mk 5, 21-43

Lubię zaglądać do Księgi Mądrości. Lubię jej konkretność, dosadność, osadzenie w życiu. Jej autor z pewnością też zmagał się z pytaniami o życie i śmierć, dobro i zło, szczęście i nieszczęście. Tak jak i my dziś pytał Boga o sens cierpienia i śmierci. Dlaczego Bóg pozwala, żeby niewinni cierpieli? Żeby umierały dzieci? Kto z nas choć raz w życiu nie wykrzyczał przed Najwyższym takiego pytania?

„Bóg nie uczynił śmierci i nie cieszy się ze zguby żyjących. (…) A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą”. Bóg jest dobry. Bóg daje tylko życie. „Chwałą Boga jest człowiek żyjący”, powie św. Ireneusz z Lyonu. Nie musimy naszego Boga o nic podejrzewać. On chce dla nas tylko dobra.

Jest jednak ktoś, kto nas nienawidzi. Ktoś, kto sam się Bożego życia pozbawił – nasz przeciwnik, diabeł, szatan. Myślę, że zbyt często zapominamy, że ta istota rzeczywiście istnieje i chce nam szkodzić. To on z nienawiści do dobra, życia, szczęścia krzywdzi Boże stworzenia. To on podszeptuje nam podejrzenia wobec Tego, który jedyny jest Dobry.

Jak Bóg odpowiada na nienawiść diabła? Posyła swojego Syna. A gdzie tylko On się pojawi, rozkwita na nowo życie, zdrowie, radość. Wskrzesza córkę Jaira, a krwotok kobiety ustaje. Jezus dostrzega potrzebę i cierpienie niewiasty, a także każe nakarmić wskrzeszone dziecko. Na nowo pogodnie i spokojnie wprowadza w świat porządek, który zamierzony został przez Ojca przy stworzeniu. Nienawiść diabła musi umknąć przed życiodajną miłością Boga.

Dobry Bóg jest zachwycony swoim stworzeniem. „Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie: nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi”. I my, ludzie, byty tego świata, możemy nieść zdrowie. Dzięki łasce Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego także przez nas w ten zepsuty i chory świat może wchodzić łaska Bożego uzdrowienia, harmonii, życia. To jest nasza misja wobec innych ludzi i wszelkich stworzeń. Bóg działa teraz przez nas, którzyśmy uwierzyli w Jego Syna.

Od zmartwychwstania Jezusa możemy patrzeć na świat w zupełnie nowy sposób. Powie Apostoł: „Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię”. Wtedy doświadczymy, że prawdziwe i skuteczne w naszym życiu jest to słowo, które wypowiedział Mędrzec: „Dla nieśmiertelności bowiem Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem swej własnej wieczności”.

Kresem i sensem naszego życia nie jest bowiem cierpienie i śmierć, ale moc niezniszczalnego życia.

 

Śpiewajcie psalm wszyscy miłujący Pana i pamiętajcie o Jego świętości
Śpiewajcie psalm, wszyscy miłujący Pana, i pamiętajcie o Jego świętości

Nie bój się, wierz tylko

Paweł Barszczewski OP

Mdr 1, 13-15; 2, 23-24 • Ps 30 • 2 Kor 8, 7. 9. 13-15 • Mk 5, 21-43

Tym, co najbardziej paraliżuje nas w życiu, jest strach i lęk. Lęk o przyszłość, obawa o pracę, dom, najbliższych. Boimy się nowych ludzi, rzeczy, nieprzewidzianych sytuacji. Wolimy wtopić się w tłum, być tak jak inni, szary, nijacy; nie chcemy niczego zmieniać i pragniemy, żeby wszystko było już tak jak zawsze.

Ta postawa dotyczy również naszego życia duchowego, naszej więzi z Bogiem. Jakże często boję się zaangażować w osobistą więź z Chrystusem, bo to pociągałoby za sobą zmiany, może zbyt radykalne. Boję się uwierzyć i pójść za Chrystusem, bo musiałbym stanąć wobec zupełnie nowej i nieznanej rzeczywistości. Obawiam się, że może zostanę wyśmiany, jak Jezus w dzisiejszej Ewangelii, gdy przychodzi, by uzdrowić córkę Jaira. Nic już przecież się nie da zrobić, nic nie można zmienić, bo dziewczynka umarła, nie pomoże już żaden lekarz czy cudotwórca. Myślę o sobie tak samo. Już nic się nie da zrobić z moim życiem, nie można niczego uzdrowić, zmienić, bo umarłem już dawno. Jest we mnie pustka, brak wiary w Boga, w człowieka, nie patrzę z nadzieją w przyszłość, nie potrafię zaangażować się w miłość.

A przecież potrzeba tak niewiele. Nie muszę czynić rzeczy wielkich, niezwykłych czy ponad moje siły. Wystarczy, że dotknę Jezusa z wiarą, jak uczyniła to kobieta chora na krwotok. Potrzebny jest mały gest, delikatny dotyk, by Jezus odmienił moje życie. Ale potrzebna jest również ta odrobina odwagi, aby przezwyciężyć strach, lęk, aby wyjść z anonimowego tłumu i wyciągnąć rękę ku Jezusowi. Wtedy On będzie mógł mnie uzdrowić z moich grzechów, słabości, strachu, lęku i tych wszystkich uczuć, które paraliżują moje życie. Będzie mógł dać mi nowe życie. Życie pełne radości, szczęścia. Wystarczy dotknąć Jezusa, aby zobaczyć siebie, innych i cały świat w zupełnie innym świetle, świetle Bożej łaski. Ten jeden dotyk może nadać całemu mojemu życiu nowy sens. Mogę nagle zobaczyć ten świat takim, jakim jest naprawdę, i odnaleźć w nim swoje miejsce. Razem z Chrystusem.

Nie bój się, wierz tylko i miej odwagę wyciągnąć rękę ku Chrystusowi, który za chwilę przejdzie obok Ciebie.