W tym roku "W Imię Ducha Świętego!"

6 czerwca już po raz dziewiętnasty spotkamy się nad Jeziorem Lednica. Zapraszamy wszystkich. Młodych i młodych pracujących, starszych i całkiem starszych. Tego roku rozważać będziemy hasło: „W Imię Ducha Świętego!”. Nieprzypadkowo: po roku Ojca i Syna, czas na temat Ducha Świętego. Szczególnie, że spotkanie odbywa się w przededniu 1050. rocznicy Chrztu Polski.

Obchody millenijne w roku 1966 były patetyczne i smutne. Celebrowane w stresie i niezamierzonej konkurencji z władzami Polski komunistycznej. Tegoroczna Lednica ma nas przygotować na wspaniałe rocznice 1050-lecia chrztu Polski i 800-lecia istnienia Zakonu Dominikanów w roku przyszłym. Z natury rzeczy będzie też wstępem do Światowych Dni Młodzieży w lipcu przyszłego roku w Krakowie.

Jak wspomniałem, rozważać będziemy temat Ducha Świętego. Jego Osobę, moc, inspiracje i rozliczne dary. Marzę, aby papież Franciszek położył ręce na abp Stanisławie Gądeckim, jako przewodniczącym Konferencji Episkopatu, a ten z kolei powielił ten gest nad głowami biskupów i kapłanów zgromadzonych na Polach Lednickich. Ci zaś pójdą do zgromadzonych i każdemu z osobna położą ręce na głowie przekazując Ducha Świętego. Jego łaskę i Jego moc.

Już raz brałem udział w czymś takim. Było to 10 czerwca 1979 roku na Błoniach Krakowskich, kiedy Jan Paweł II wyciągnął swoje ręce i jak biskup przy bierzmowaniu przekazał nam Ducha Świętego. Nie rozumieliśmy do końca, co się stało. Świat się zatrząsł. Nad zgromadzonymi trzy balony wyniosły czerwoną chorągiew Świętego Stanisława. Komunizm zaczął upadać. Rodziła się „Solidarność”. Wychodziliśmy na wolność. Paszporty zaczęliśmy trzymać w szufladzie. Zaczęliśmy jeździć za Papieżem oddychając wolnością i łaską.

Drugim takim wydarzeniem był VI Światowy Dzień Młodzieży w Częstochowie na Jasnej Górze w 1991 roku. Płynęliśmy wtedy na falach pieśni „Abba, Ojcze!”. A mnie się wydawało, jakbym życie zaczął na nowo.

W wyniku tego bierzmowania powstała Jamna, Lednica. Zaczęła się zupełnie inna jakość życia. Niby to samo, niby ciąg dalszy, ale to było już zupełnie coś innego. Inne wyzwania, inne odpowiedzialności. Inna perspektywa. Inne kontakty. Nowi ludzie. Inny świat.

Dlatego wierzę, że 6 czerwca stanie się cud na Polach Lednickich, a uczestnicy doznają wstrząsu. Bo jeżeli 100 tysięcy ludzi poda sobie ręce w komunii Ducha Świętego, to brakuje wyobraźni, co może się wydarzyć.

Kiedyś Ojciec Święty w swej łaskawości pozwolił mi odlać sobie rękę w brązie pozłacanym. Trochę się dziwił, ale ostatecznie pozwolił. Pytał tylko: po co? Odpowiedziałem, że ta ręka mnie prowadziła, ta ręka mnie błogosławiła i tę rękę całowałem. Pragnę, aby ten odlew podniósł któryś z biskupów do góry i podał rękę najbliżej stojącym, a on z kolei następnym i tak do końca, abyśmy wszyscy podali rękę Janowi Pawłowi II. To będzie sieć miłości i nadzwyczajnej mocy. Tylko po to warto przyjechać nad Lednicę, aby doświadczyć mocy Ducha.

Nabożeństwo Pokutne i spowiedź to skarb Lednickiego Spotkania. Pragnienie autentyzmu i prawdy, która wyzwala, jest piękną cechą naszej młodzieży. Wspólna Eucharystia – której przewodniczył będzie abp Stanisław Gądecki, a kazanie powie do nas Ksiądz Prymas Wojciech Polak – będzie szczytem Spotkania.

Wybór Chrystusa, przejście przez Bramę-Rybę,  to punkty stałe lednickiego nabożeństwa. Jak zawsze czekam na adorację. Trzymetrową monstrancję ufundowaną przez prałata Henryka Jankowskiego, a poświeconą przez samego Jana Pawła II niesie już od lat Ksiądz Prymas Wojciech Polak. To jakby jego funkcja. Sam powiedział, że dopóki będzie mógł, nie odstąpi jej nikomu. Wtedy mogę już tylko płakać ze szczęścia. Jakiż dialog miłości odbywa się pomiędzy zgromadzonymi a Chrystusem Zmartwychwstałym. Co te dziewczyny i chłopaki mają do powiedzenia Miłości, i co Miłość ma do powiedzenia właśnie im. To nie jest ideologia, to nie jest nauczanie, to jest coś więcej. To jest doświadczenie. Doświadczenie obecności. I po to doświadczenie przyjeżdża się nad Lednicę.

Doświadczenie obecności… Kiedyś, przed laty, miałem może 6 może 7 lat, moja Matka zabrała mnie na adorację Najświętszego Sakramentu przy Bożym Grobie u nas, w kościele parafialnym w Prudniku. Było gdzieś koło północy. W kościele panował mrok, Jedynie monstrancja była oświetlona. Płonęło kilka świec. Grupka ludzi śpiewała, raczej zawodziła: „Dobranoc głowo święta”, a ja miałem nieprzeparte odczucie, że On tu jest. Cała przestrzeń kościoła nasycona była Jego obecnością. Klęczałem na klęczniku jako ministrant i chłonąłem tę Jego obecność.  Wracaliśmy do domu bez słowa. Było już po północy. To doświadczenie Jego intensywnej obecności nachodziło mnie w życie jeszcze wiele razy. Stale go poszukiwałem. I ostatecznie znajduję nad Lednicą.

Dlatego warto przyjeżdżać nad Lednicę, aby doświadczyć Jego przemożnej obecności.