W adwentowych numerach pisma ojciec Ludwik Wiśniewski zamierza przyjrzeć się sporom, które dzielą Polaków i Kościół w Polsce.
W pierwszym tekście z tego cyklu, opublikowanym na początek Adwentu, dominikanin podejmuje trzy kwestie, które w mijającym roku były powodem często gorszących polemik – także wewnątrz Kościoła. Dotyczyły one klauzuli sumienia, in vitro oraz deklaracji wiary.
„Zdecydowałem się (…) na sporządzenie rejestru problemów, których mylne interpretacje stały się ostatnio zarzewiem nieporozumień groźnych dla państwa i dla Kościoła. Oby udało nam się przyczynić do ich wygaszenia” – apeluje o. Wiśniewski.
Ustawodawstwo – nie śmieć
Swój rejestr dominikanin rozpoczyna od klauzuli sumienia, która – jak zaznacza – w polskich debatach mylona jest często ze sprzeciwem sumienia i nieposłuszeństwem obywatelskim.
„Ta pierwsza regulowana jest prawem i ma zastosowanie w dwóch sytuacjach: z mocy ustawy mogą korzystać z niej lekarze, pielęgniarki i położne, natomiast z mocy konstytucji – poborowi” – tłumaczy o. Wiśniewski.
Ale zaznacza zaraz, iż „korzystanie z klauzuli sumienia związane jest jednak ze zobowiązaniami. Lekarz odmawiający dokonania legalnej aborcji ma wskazać miejsce, gdzie można to zrobić, a poborowy – kiedy armia nie była jeszcze zawodowa – musiał odbyć służbę zastępczą”. „Mówienie, że prawo do klauzuli sumienia przysługuje wszystkim, to nieporozumienie” – dodaje.
Dominikanin pisze dalej, że „każdy ma natomiast prawo do sprzeciwu sumienia, tak jak każdy ma prawo do wolności sumienia”. Zwraca jednak uwagę, że ze sprzeciwem sumienia często myli się nieposłuszeństwo obywatelskie, z którym mamy do czynienia, gdy „grupa osób dochodzi do przekonania, że normalne kanały dokonania koniecznej zmiany nie istnieją”.
Zwolennikom obywatelskiego nieposłuszeństwa autor radzi jednak ostrożność, ponieważ – jak pisze – „pochopne wezwanie do nieposłuszeństwa podkopuje fundamenty państwa demokratycznego”. Przypomina, że „podjęte działania muszą też wykluczyć stosowanie przemocy”.
„Przy dyskusjach o wierności sumieniu zawsze trzeba pamiętać o powadze prawa państwowego. Ustawodawstwo to nie jest nic niewarty śmieć” – podkreśla o. Wiśniewski.
Odnosząc się do sprawy prof. Bogdana Chazana – który pacjentce z uszkodzonym nieodwracalnie płodem odmówił wskazania miejsca, gdzie mogłaby dokonać zgodnej w tym przypadku z prawem aborcji – dominikanin stwierdza stanowczo: „Jeśli prof. Chazan złamał prawo, to choć jest zasłużonym lekarzem, słusznie ponosi konsekwencje swojej decyzji, a potępianie prezydent Warszawy za zwolnienie go z funkcji jest nieprzyzwoite”.
To nie aborcja
Przechodząc do kwestii in vitro, o. Wiśniewski przyznaje, że „zapłodnienie pozaustrojowe można kwestionować z wielu powodów”, a „najważniejsze wynika z przekonania, że z człowiekiem mamy do czynienia od momentu połączenia dwu gamet, męskiej i żeńskiej – w tym bowiem momencie zarodek posiada już cały materiał genetyczny”.
Podkreśla też kategorycznie, że wobec tego, iż „pytanie o początek ludzkiego życia nie przestało być aktualne”, to „dlatego z szacunkiem należy obchodzić się z każdym ludzkim embrionem”.
„Jednakże trzeba zachować powagę: darować sobie nazywanie in vitro »wyrafinowaną aborcją« i nie powtarzać, że »każde narodzone dziecko metodą in vitro jest okupione śmiercią jego sióstr i braci«. Oraz zaprzestać poniżania ludzi, którzy decydują się na poczęcie dziecka tą metodą, i nie mówić, że ich dziecko nie jest owocem miłości” – stawia jasno sprawę o. Wiśniewski
„Stawianie na tej samej płaszczyźnie aborcji i antykoncepcji jest fatalnym dla naszego duszpasterstwa nieporozumieniem. Tu nie ma żadnej proporcji!” – dodaje z oburzeniem dominikanin.
Kto nie jest z nami
Wreszcie o. Wiśniewski zatrzymuje się nad kwestią „Deklaracji wiary lekarzy”, która – jak pisze z przekonaniem – „zrodziła się z najszlachetniejszych pobudek: była swoistym »krzykiem« w obronie nienarodzonych i oddaniem hołdu św. Janowi Pawłowi II”.
„Jednakże, mówię to z zażenowaniem, miała zasadniczą wadę: dzieliła pracowników służby zdrowia na złych i dobrych. Gdyby to była »odezwa« grupy lekarzy, gdyby to była »proklamacja« zasad, które uważają oni za święte, można by uznać taki dokument za pożądany. Ale to jest »deklaracja«, pod którą zbiera się podpisy, a w takich przypadkach obowiązuje zasada »Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam«” – pisze zakonnik.
„Zbyt długo czekaliśmy na odzyskanie niepodległości, zbyt wiele ofiar ponieśliśmy walcząc o wolność, aby obrzucać się błotem” – pisze na koniec o. Wiśniewski, który w czasach PRL sam związany był z antykomunistyczną opozycją.
Tekst o. Ludwika Wiśniewskiego „Jesteśmy na zakręcie” ukazał się w 48 numerze „Tygodnika Powszechnego” z datą 30 listopada.
fot. Jens Dahlin / CC BY-NC-ND