Wspólnota „Galilea” z Wrocławia o dzisiejszym Słowie.

Dzisiejsze czytania mówią nam jak radykalnie Bóg wywraca naszą rzeczywistość, porusza stały porządek, burzy schematy myślowe, wyrywa ze stagnacji, letargu, po to, aby dać życiu nową jakość.

Zachariasz i Elżbieta w swoim oczekiwaniu na potomka weszli w etap pogodzenia się z niespełnieniem.

Kiedy proces wyczekiwania bardzo się przedłuża, trzeba anielskiej cierpliwości, aby przejść go bez uszczerbku dla zdrowia duchowego i nie targować się z Bogiem, nie obrażać się na Niego, nie popaść w kryzys czy zniechęcenie. Gdy temperatura wiary spada, nasz chłód duchowy pobudza do aktywności przeciwnika, a szatan zna się na swej pracy.

Zachariasz, w momencie, kiedy może przyjąć Bożą Łaskę, jest na nią nieprzygotowany i całkowicie zaskoczony, przeżywa panikę, lęk i nieufność. A nawet potrzebuje znaków: „po czym to poznam?”

Zwątpienie człowieka otwiera przestrzeń przeciwnikowi. Lęk też nie pochodzi od Boga. Idziesz za lękiem czy za Bogiem, kiedy twoja cierpliwość i ufność jest osłabiona? Człowiek jest skłonny skupić się na swoich potrzebach tu i teraz. Pan Bóg natomiast umieszcza go w wielkiej perspektywie i włącza go w swój Boski plan. Podobało się Bogu, aby z upokorzenia i cierpienia Elżbiety i matki Samsona wyprowadzić wielkie dobro i aby zostały matkami bohaterów biblijnych.

Pomimo nieufności, Bóg okazuje swoją łaskę, bowiem wysłuchał modlitwy i w optymalnym czasie wypełnia obietnicę.

Poprzez dzisiejsze Słowo Bóg zachęca nas do bezgranicznej cierpliwości i ufności na modlitwie. WARTOŚĆ NABIERA MOCY WRAZ Z WYCZEKIWANIEM.

Wiele może się wydarzyć na drodze długiego wyczekiwania, otwierającego nas na przyjęcie największego Dobra.

Dzięki Ci Panie za radość, płynącą z przekonania, że to co dla nas niemożliwe, dla Ciebie zawsze jest możliwe.


Sdz 13, 2-7. 24-25a; Ps 71 (70), 3-4a. 5-6ab. 16-17 (R.: por. 8 ab); Łk 1, 5-25;

W Sorea, w pokoleniu Dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona jego była niepłodna i nie rodziła. Anioł Pański ukazał się owej kobiecie mówiąc jej: „Otoś teraz niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna. Lecz odtąd strzeż się: nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego. Oto poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraelitów z rąk filistyńskich”.

Poszła więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: „Przyszedł do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby oblicze anioła Bożego, pełne dostojeństwa. Nie pytałam go, skąd przybył, a on nie oznajmił mi swego imienia. Rzekł do mnie: «Oto poczniesz i porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sycery, ani nie jedz nic nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia aż do swojej śmierci»”.

Porodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił. Duch zaś Pana począł na niego oddziaływać.

Będę opiewał chwałę Twoją, Boże.

Bądź dla mnie skałą schronienia *
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić.
Bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą, *
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.

Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją, *
Panie, Tobie ufam od lat młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin, *
od łona matki moim opiekunem.

Opowiem o potędze Pana, *
będę przypominał tylko Twoją sprawiedliwość.
Boże, Ty mnie uczyłeś od mojej młodości *
i do tej chwili głoszę Twoje cuda.

Korzeniu Jessego, który stoisz jako sztandar narodów, przyjdź nas uwolnić, racz dłużej nie zwlekać. 

Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach.

Kiedy Zachariasz w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia.

Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego.

Lecz anioł rzekł do niego: „Nie bój się, Zachariaszu; twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród dzieci Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały”. Na to rzekł Zachariasz do anioła: „Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku”.

Odpowiedział mu anioł: „Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie”.

Lud tymczasem czekał na Zachariasza. I dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy.

A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy i mówiła: „Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.