Błogosławieństwa – niewygodny fragment Jezusowego Kazania na Górze.

„Gdyby spojrzeć na tę listę poza biblijnym kontekstem, można by stwierdzić, że w gruncie rzeczy jest to zbiór wszystkich nieszczęść świata. (…) Czy to dowód na to, że Pan Jezus chce, byśmy sobie popsuli życie, bo dopiero wtedy, kiedy sięgniemy dna, będziemy umieli je docenić? Czy chrześcijaństwo to religia wykluczająca sukces, posiadanie czy powodzenie? –  pisze Roman Bielecki OP we wstępniaku do listopadowego numeru miesięcznika „W drodze”.



Cisi – znaczy mocni?

Polscy dominikanie wraz z generałem Zakonu, ojcem Bruno Cadoré rozpisali Błogosławieństwa na dziesięć refleksji. Generał streszcza ich przesłanie tak: „Jezus podkreśla, że człowieka wyróżnia zdolność do życia i wzrastania w nierównej relacji, gdzie drugi, inny, bliźni ma pierwszeństwo przede mną”.

Ojciec Dominik Jurczak uważa, że nie można nikogo zmusić do ubóstwa i nie ma gotowych przepisów na ubóstwo w duchu. Jego zdaniem, chodzi o to, by szukać szczęścia nie w gromadzeniu dóbr, lecz w Bogu.

Jaki smutek ma na myśli Jezus błogosławiąc smutnych, którzy będą pocieszeni? Ojciec Dominik Jarczewski pisze, że to żal za grzechy. „Błogosławiony jest już sam żal, bo wyróżnia osobę, której bliskie są sprawy Boże. Która opowiedziała się po Jego stronie” – uważa o. Jarczewski.

Cisi znaczy mocni? Takie podwójne znaczenie ma greckie słowo praus użyte w Ewangelii. O. Jarosław Głodek rozwija refleksję na kanwie tej dwoistości.

W łaknących i pragnących sprawiedliwości o. Wojciech Dudzik widzi Bożych „marzycieli”, którzy nie porzucili tęsknoty za pierwotnym porządkiem świata i starają się to marzenie urzeczywistniać.

„Szczęśliwi miłosierni, bo mają świadomość, że sami nie mają żadnych zasług, które pozwoliłyby im stanąć przed Bogiem i bez obaw wejść do nieba. Szczęśliwi, którzy to odkryją i pozwolą odkryć innym” – pisze o. Roman Bielecki.

Błogosławieństwo czystego serca kojarzy się o. Wojciechowi Prusowi z trudem sprzątania, które trzeba przecież w kółko powtarzać. Sprząta się po to, by serce nie było zagracone i zakurzone, by Bóg miał w nim pierwsze miejsce.

Szczęście wprowadzających pokój, jak pisze o. Szymon Popławski, polega na tym, że oni najpierw sami siebie wyprowadzają ze stanu wojny ze samym sobą i z innymi. Nie jest to wcale łatwe. „Ewangeliczne wprowadzanie pokoju to piekielna męka dla egoizmu, który zawsze wszystko najlepiej rozumie i ma świetną pamięć, gdy chodzi o zbrodnie i błędy innych ludzi”.

O. Łukasz Miśko pisze o paradoksalnym szczęściu tych, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości: „Uderzenia zadane przez naszych prześladowców są uderzeniami dłuta, które rzeźbi i kształtuje naszą prawdziwą tożsamość”.

Z psychologicznego punktu widzenia niedorzeczna byłaby radość z prześladowań i  przykrości, których doświadczają uczniowie Jezusa. O. Paweł Gużyński przekonuje, że wolność od nienawiści do prześladowców jest darem Boga.

Rozmowa o mężu-poecie

Legendę o papieżycy Joannie (utrwaloną przez dominikanów!) fascynująco rozbraja historyk Tomasz Gałuszka OP. Możliwe, że legenda po części powstała z potrzeby zabawy. Ludzie średniowiecza bez oporów obśmiewali urzędy i ceremonie kościelne. I nie wyobrażali sobie, żeby można je było wykorzystać przeciw Kościołowi.

W listopadowym numerze można przeczytać dwie ciekawe rozmowy Katarzyny Kolskiej: o epidemii eboli z prof. Jackiem Juszczykiem i z Katarzyną Herbert o jej mężu-poecie.

Reporterskim okiem przyglądają się rzeczywistości: Daina Kolbuszewska, która pisze o niezwykłym pomniku Jana Pawła II oraz Jolanta Brózda-Wiśniewska opisująca Halloween w Anglii.