To pierwszy w Polsce dominikanin, który ukończył triathlon na dystansie Ironmana.
Zawody odbyły się 31 sierpnia w Bydgoszczy. Jednym z uczestników zawodów był ojciec Marcin Jeleń, duszpasterz akademicki w klasztorze dominikanów we Wrocławiu. Zakonnik wystartował w kategorii „Ironman”. Dystans obejmuje: 3,8 km pływania na akwenie otwartym, 180 km jazdy rowerem i przebiegnięcie maratonu (42,195 km).
Rozmowa z o. Marcinem Jeleniem (dzień po):
Po co duchownemu taki ekstremalny wyczyn?
– Po pierwsze: uważam, że mężczyzna powinien mieć jakieś hobby. Po drugie: ciało łączy się z psychiką i duszą. Więc wysiłek fizyczny jest elementem poznawania samego siebie, przekraczania pewnych granic. I ja tak to właśnie traktuję.
Czy triathlon jest dla każdego? Poleca Ojciec innym taki wyczyn?
– Uważam, że jak najbardziej, ale niekoniecznie pełen dystans „Ironmana”.
fot. flickr.com / Anthony
Jak zacząć trening?
– Od postanowienia i wyjścia na dwór. Najlepiej dzisiaj (śmiech).
Jak długo się Ojciec przygotowywał do zawodów?
– Dziewięć miesięcy.
I to wystarczy, żeby zmierzyć się z takim wyzwaniem?
– Nie wiem, ponieważ od trzech lat systematycznie biegam. Wystartowałem wcześniej w dziesięciu maratonach.
fot. flickr.com / Rob124
Bał się Ojciec przed startem, że nie da rady?
– Bardzo. Przeżywałem to mocno, dwie noce przed zawodami nie mogłem spać.
A czego się Ojciec bał?
– Że nie dam rady pokonać całego dystansu. Włożyłem sporo czasu i wysiłku w przygotowania. Gdybym nie ukończył triathlonu, czułbym niedosyt.
Obawiałem się też, czy na dzień przed startem nie pojawi się jakaś kontuzja, która wykluczy mnie z udziału w zawodach.
fot. flickr.com / David
Który z etapów był najtrudniejszy? Gdzie dopadł Ojca największy kryzys?
– Pierwsza trudność pojawiła się na samym początku, w wodzie, kiedy zobaczyłem długość dystansu. Najmniej pewnie czuję się jako pływak. Drugim ciężkim momentem był maraton, kończący zawody. Wtedy już ciało i psychika odmawiają posłuszeństwa. Przyznam się, że miałem nawet ochotę zejść z trasy.
Długo trzeba odpoczywać po takim ekstremalnym wyczynie? Kiedy Ojciec wraca do zwykłych obowiązków duszpasterskich?
– Dzień po zawodach przeznaczyłem na odpoczynek. Ale nazajutrz jadę ze studentami z duszpasterstwa akademickiego w góry.
Czy w DA we Wrocławiu będzie teraz sekcja sportowa?
– Zobaczymy. Na pewno będę próbował zachęcać studentów do biegania, a może nawet do triathlonu.
Kiedy następny triathlon, w którym Ojciec weźmie udział?
– Pod koniec trasy powiedziałem sobie, że to ostatni raz w życiu. Ale to samo mówiłem sobie po pięciu maratonach.