W 34 numerze „Tygodnika Powszechnego” ukazała się rozmowa z ojcem Maciejem Ziębą na temat neutralności światopoglądowej państwa.

Na pytanie, co to znaczy, że państwo powinno być bezstronne, o. Zięba odpowiada: „To innymi słowy powiedzenie, że państwo winno być sprawiedliwe. Tylko co to znaczy „sprawiedliwe”? To fundamentalne pytanie etyczne i wokół odpowiedzi trzeba budować maksymalny konsens. Mówimy bowiem o obszarze, którego jądro będzie powszechnie akceptowane, ale o wiele słabiej – jego rozmyte granice. I w życiu społecznym będziemy się spierać właśnie o te rozmycia, o granice”.

Dominikanin zaznacza zarazem, że „nie ma (…) państwa całkowicie bezstronnego. Zawsze jest budowane na jakimś etosie”. Powołując się na Leszka Kołakowskiego, o. Zięba powtarza, że „zachodni intelektualiści dochodzą teraz do tego, co proboszczowie powtarzali na ambonie od prawie 300 lat: państwo demokratyczne czy liberalne nie może istnieć bez podstaw aksjologicznych”.

„Niemcy po epoce nazizmu zrobili wielką debatę o »Grundwert«. Takiej debaty zabrakło w Polsce po komunizmie. Należało określić pole etycznego konsensusu. Bo nie zawsze celem jest kompromis, »zgoda – zgoda, a Bóg wtedy rękę poda«. To nie jest tak, że zawsze musimy się godzić, a prawda leży pośrodku. Dlatego trzeba posiadać fundament – podstawę społecznego etosu. Państwo zawsze jest zbudowane na jakimś etosie, jak najszerszym, uwzględniającym różne motywacje i różne źródła wyznawania wartości. Trzeba jednak określić, a z tego wynika kształt ustawodawstwa i instytucji. Na tym polegał ten genialny sukces ordoliberałów w Niemczech. U nas króluje »jakoś to będzie«” – mówi o. Zięba.

fot. unsplash / Jake Hills