„Jeżeli jakiś parafianin sugeruje innym, że jest specjalnie obdarowany przez Boga, to znaczy, że albo jest niezrównoważony, albo ma niecne zamiary”.

W najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” ukazał się reportaż, opisujący działalność domu modlitwy w jednym z polskich miast, w którym ksiądz odprawia msze święte, a liderka grupy – „pani Irena” – odprawia egzorcyzmy i twierdzi, że „uzdrawia” opętanych. Mimo że praktyki te trwają od kilkunastu lat, Kościół do tej pory nie zareagował.

Teologia – nie czołobitność

Dopełnieniem tekstu jest rozmowa z o. Tomaszem Francem, psychoterapeutą i dyrektorem Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych w krakowskim klasztorze dominikanów. Dominikanin podpowiada, jak ustrzec się przed działalnością tego typu osób.

Na pytanie, kiedy dom modlitewny może stać się niebezpieczny, zakonnik odpowiada: „Gdy zostają zamazane zdroworozsądkowe sygnały, które mówiłyby uczestnikom, że mogą zaufać”.

O. Franc zwraca uwagę, że w domu bohaterki reportażu „występował przerost funkcji związanych z rządzeniem, prorokowaniem i poznawaniem woli Bożej. A także bazowanie na nastrojach i uczuciach”. „Tymczasem – jak podkreśla dominikanin – w Kościele pobożność zależy od prawd teologicznych, które nie podlegają ocenie emocjonalnej, zaś sakramenty nie są uzależnione od czołobitności wobec lidera”.

Rozmówca „Tygodnika Powszechnego” zaznacza, że „Pani Irena wykorzystała obecność kapłana jako fasadę sprawiającą, że ludzie nabierali pewności, iż są związani z Kościołem”. „Podejrzewam, że sytuacja mogła eskalować. Pani Irena mogła być coraz bardziej emocjonalnie niezrównoważona i przekonana o swojej bezkarności i wszechmocy – m.in. z powodu braku zdrowej reakcji Kościoła” – dodaje o. Franc.

Jest więcej takich miejsc

„Jeżeli jakiś parafianin sugeruje innym, że jest specjalnie obdarowany przez Boga, to znaczy, że albo jest niezrównoważony, albo ma niecne zamiary. Proboszcz powinien złożyć mu wizytę, a duchownym zakazać przychodzenia i sprawowania tam Eucharystii. Gdyby to zawiodło – ogłosić podczas mszy, że parafia nie ma nic wspólnego z tym domem modlitewnym” – doradza dominikanin, w jaki sposób Kościół powinien sobie radzić w podobnych sytuacjach.

Pytany na zakończenie wywiadu, ile jest takich miejsc w Polsce, jak ten opisany w „Tygodniku Powszechnym”, o. Franc odpowiada:  „Nie znam dokładnych liczb, ale na pewno nie jest to przypadek odosobniony”.

fot. unsplash / Vo Minh Thong