Wśród wielu oświeconych umysłów kultury zachodniej istnieje przesąd, że debata publiczna powinna być oczyszczona z różnego typu przekonań i wierzeń. Bo tylko nagie forum publiczne jest bezstronne.

Dążenie do oczyszczenia forum publicznego to nowożytny przesąd, który pozornie w imię tolerancji, potrafi być bardzo nietolerancyjny i bardzo agresywny. I to budzi niepokój wielu ludzi wierzących. Bo wymaga się od nich, żeby byli bezobjawowi.

 

 

Chrześcijaństwo bezobjawowe to jest straszna karykatura chrześcijaństwa. My musimy być świadkami Ewangelii, to znaczy świadkami miłości Boga, ludźmi otwartymi, ludźmi dialogu, poszukującymi. To znaczy być człowiekiem Ewangelii. Ale musimy nim być w sposób wyrazisty.

Idea nagiego forum publicznego oznacza, że mamy się wyzbyć swoich przekonań. Niektórzy chrześcijanie temu ulegają. Za cenę rezygnacji z siły swojej wiary, swoich przekonań dostają status otwartych, tolerancyjnych, tych, którzy rozumieją współczesność, idą z duchem czasu, z duchem postępu. To jest straszna cena: wyczyszczenie się z przekonań, żeby dostać ten stempelek postępowego i otwartego.

Jeżeli forum publiczne uda się oczyścić z moralności, z religii, z argumentów, które są inspirowane w ten sposób – to będzie to szalenie niebezpieczna chemia próżni: czysto zaparowane pomieszczenia, w których nikt nie mieszka, raczej budzą się upiory.