Rzadko się zdarza, żeby ktoś przyszedł z grzechami i powiedział: „Proszę księdza, zrobiłem to, to i to. Bardzo żałuję”. Wolimy mówić, że to samo się jakoś zgrzeszyło.

Czemu nie czujemy żalu za grzechy? Dlatego, że nasze emocje nie idą w parze z rozumem. Chrześcijaństwo ma nas prowadzić do tego, że człowiek przemieniony jest w harmonii ze sobą, w harmonii z Bogiem, w harmonii z ludźmi i ze światem. To jest jedno. On się nie czuje rozrywany: bardziej być w świecie czy bardziej być przy Bogu.

 

 

To jest ten punkt, do którego mamy dotrzeć. I myślę, że tutaj podczas rachunku sumienia warto widzieć przy podejmowaniu decyzji życiowych, nawet tych małych – czy to już jest sprawność taka, że ja wiem, że to będzie mi przynosiło pożytek. Bo kiedy mnie fascynuje życie, odkrywanie tego życia w ludziach i w świecie, odkrywanie Boga – to to jest taki napęd, że żali mi tylko spać.

Więc jak jest z tym żalem? Żałować czy nie? Żałować. W jaki sposób można ten żal emocjonalny wzbudzić? Wielcy mistycy będą podkreślali, że im człowiek jest bliżej Boga, tym bardziej harmonizuje się i wewnętrznie odczuwa niesmak do grzechu. Ten grzech mu się zdarza, ale on nie jest w stanie w tym gustować.

 

fot. flickr.com/luma photography