To prawda niosąca mnóstwo nadziei dla wszystkich, którzy zaliczyli dno. Oddanie tej klęski Bogu i zgoda, żeby On to przemienił, sprawia – że nasza największa życiowa porażka staje się naszym największym atutem.

http://youtu.be/33NorflUTiU?t=7m45se

 

Edmund zostaje odesłany z pola przez Piotra, widzącego, że bitwa zmierza ku klęsce Narnijczyków. Główna przewaga wojsk Czarownicy tkwi w jej magicznej mocy zamieniania wszystkiego w kamień. Edmund dostrzega to, kiedy posłusznie odchodzi z pola bitwy, i po raz ostatni jest nieposłuszny Piotrowi – wraca i kruszy różdżkę Czarownicy.

Kiedy zobaczyłam tę scenę, w mojej głowie wyświetlił się fragment jednego z najpiękniejszych hymnów uwielbienia w Listach Pawłowych: „Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?” (1 Kor 15,55).

Edmund niszczy źródło potęgi wroga i za swój gest płaci wysoką cenę – rozjuszona utratą mocy Czarownica głęboko go rani, prawie zabija (tu widać jak bardzo nawrócony zdrajca staje się podobny do Aslana, a więc Chrystusa). Gdyby nie eliksir Lucy (dar Ducha, który uzdrawia), Edmund by skonał.

Tu właśnie widać, jakie prezenty otrzymał ten, który w pierwszym odruchu zdradził. Po pierwsze: dar nawrócenia. Uznał swoją winę i pojednał się zarówno z Aslanem, jak i rodzeństwem. Co więcej – jego nawrócenie kosztuje go prawie życie, ale on woli umrzeć, niż stanąć po stronie zła.

Po drugie: dar mądrości i tzw. rozeznania duchów. Ponieważ był w przedsionku piekła, i wcale mu się tam nie podobało, potrafi wskazać, gdzie i jak działa zło. Zna jego taktykę, bo raz już jej uległ. Potrafi także przed nim bronić: zarówno siebie, jak innych. Rewelacyjnie to pokazuje scena z następnego odcinka „Opowieści z Narnii” – „Księcia Kaspiana”:

Kaspian, przeczuwający klęskę, daje się namówić na przywołanie Czarownicy. Piotr odpycha księcia, ale sam daje się zahipnotyzować złu. I kiedy prawie już mu ulega, nagle lodowa zjawa zostaje rozbita. Przez Edmunda. Urok pryska dzięki temu, kto z praktyki wie, jaki smak ma diabelskie rachatłukum i że każdego po nim zemdli.

To prawda niosąca mnóstwo nadziei dla wszystkich, którzy zaliczyli dno. Oddanie tej klęski Bogu i zgoda na to, żeby On to przemienił, sprawia, że nasza największa życiowa porażka staje się naszym największym atutem. Stajemy się mądrzy, bo wiemy, że jesteśmy słabi i są w nas miejsca i w naszym życiu takie czasy, kiedy trzeba radykalnie, nawet za cenę dobrostanu (a czasem życia) odciąć się od zła. I Bóg będzie nas w tej decyzji wspierał, a ostatecznie przywróci nam życie: poprzez sakramenty i najpełniej w zmartwychwstaniu.