Chrześcijaństwo nie jest religią dla ludzi z czystym kontem. To religia dla tych, którzy odbijają się od bandy do bandy, ale jednak ciągle za Panem Jezusem idą. Bo definiuje nas nie to, co nam wychodzi, ale to, co wybieramy.

Ja myślę, że czasem lepiej zgrzeszyć i doświadczyć Bożego miłosierdzia, niż czuć się czystą doskonałością i przez to być zamkniętym na Pana Boga. Więc to musi być punkt wyjścia, kiedy przychodzę do spowiedzi. Nieważne, jaki ksiądz siedzi po drugiej stronie,  nieważne co usłyszę, nie ważne nawet czy ta nauka będzie krótka czy długa, mądra czy głupia.

 

 

Przychodzę po uzdrowienie, po to, że doświadczyć Bożego miłosierdzia, A jeżeli ta nauka jakoś bardziej do mnie trafi – to się cieszę. Ale w pierwszym momencie przychodzę do Pana Boga otrzymać Jego miłosierdzie, doświadczyć Bożej miłości, by móc z Chrystusem zacząć wszystko od nowa.

To naprawdę oszczędzi nam wielu rozczarowań. To jest podstawowa sprawa: idę do spowiedzi, aby Jezus wziął na siebie moje grzechy i aby mi je odpuścił. Nawet nie po pocieszenie, nawet nie po dobre słowo, nawet nie do księdza, ale właśnie po odpuszczenie grzechów.

I od tego należy wyjść, żeby nie mieć żadnych oczekiwań. Oczekiwania to rozczarowania. Jak się trafi mądra nauka – dziękuję Panu Bogu. A jak się nie trafi – to nie mam pretensji. I tak jestem szczęśliwy, bo żyję w stanie łaski uświęcającej.

Jak nauczyć się rachunku sumienia? Zacznij go robić. Rachunek sumienia, czyli: co mnie oddala od Pana Boga, a co mnie do Niego przybliża? Co mnie oddala od drugiego człowieka, a co oddala? Co mnie niszczy, a co buduje?

Ideałem, do którego powinniśmy zmierzać jest to, żeby rachunek sumienia robić na podstawie Pisma Świętego. Więc warto czytać sobie Biblię. Ona jest najlepszą pomocą w rachunku sumienia.

 

fot. flickr.com/Cesar Astudillo