W mówieniu o gender jest mnóstwo agresji i emocji, a przede wszystkim mnóstwo poplątania. Tak ważny termin stał się obiektem przepychanek, inwektyw, agresji i wzajemnego wyśmiewania się z siebie.

Angielskie słowo gender mówi o sposobie przeżywania kulturowym i społecznym swojej płciowości. I warto to analizować. Bo w historii, i współcześnie również, kobiecość i męskość przeżywano najczęściej w sposób dominacji męskości nad kobiecością. A czasami w sposób bardzo radykalnej dominacji. I to jest niedobre.

Co jest podejrzane

Problem polega na tym, że słowo gender czasami rozumie się jako płeć kulturową albo płeć społeczną. I to już jest podejrzane.

Przeżywanie kulturowe płci rozumiem, ale jeśli się mówi o płci kulturowej, to nie bardzo wiadomo o co chodzi. Jakby była inna płeć fizyczna, a inna płeć kulturowa. A nawet czasami się twierdzi, że ta płeć kulturowa jest ważniejsza, że ona decyduje.

I tu jest wyraźna zmiana, bo ideologia genderyzmu – że to właśnie kultura przeżywania płci jest decydująca, najważniejsza, według niej mierzymy i ustawiamy całe życie społeczne – to już jest coś, czemu należy się przeciwstawić.

Tu sporu nie ma

Jeśli chodzi o kulturę przeżywania połci, nie ma żadnego sporu. Chcemy równości, chcemy wszelkie formy dyskryminacji eliminować. Ale jeśli zaczynamy tworzyć jakieś abstrakcyjne twory jak płeć społeczna, płeć kulturowa – zaczyna być to niebezpieczne.

I musimy się temu przeciwstawiać, bo to rozmywa tożsamość kobiecą, tożsamość męską, tożsamość rodziny i budowania najbardziej podstawowych relacji międzyludzkich, czyli  zdolności do kochania, bycia kochanym, do tworzenia czegoś głębszego. I tu jest niebezpieczeństwo.

Zły język

Z drugiej jednak strony w Kościele słyszę głosy, że genderyzm jest taki jak nazizm i komunizm. Że to dzieło bezbożnych ludzi, którzy przygotowują straszliwe ludobójstwo. To jest zły język. To jest zła analiza rzeczywistości.

Nie wolno nam upraszczać, nie wolno nam nie dostrzegać realnych problemów, nie wolno nam nierzetelnie analizować argumentów naszych adwersarzy.

My, w Kościele, musimy być ludźmi bardzo uczciwie myślącymi, bardzo jednoznacznie nazywającymi rzeczywistość, nie ustępować, bo tu chodzi o prawdę. Ale zarazem bez agresji, bez narzucania, bez niedostrzegania, że my też możemy być agresywni, nietolerancyjni, ideologiczni.