Mój wujek Józek miał ostatnio nie tylko imieniny, ale też kończy kopę lat. Jest człowiekiem z Zespołem Downa.
Chyba każdy z rodziny może powiedzieć, że mieć wśród bliskich kogoś takiego, zmienia wszystkich niezależnie od stopnia pokrewieństwa. Jeśli tylko ma się przekonanie, że to nie jest choroba. Nie wiem jak dziękować Bogu i moim przodkom za to, że mam zaszczyt mieć w rodzinie takie Źródło. Kilka powodów:
1. Uśmiech sapera
Jako dziecko wujka się po prostu bałem. Nie rozumiałem wielu jego zachowań, nieprzewidywalnych reakcji. Wydawał się czasem bardzo groźny, co wystarczyło, żeby pojawiał się strach. To jednak niesamowite, że uśmiech osoby z Zespołem Downa jest w stanie rozbroić wszystko, każdą bombę. To najszczerszy uśmiech jaki istnieje na świecie. Stuprocentowa wesołość bez drugiego dna. Po prostu radość, w postaci krystalicznie czystej i niezmąconej. Taka radość, za którą cała reszta świata tęskni, a często już w nią nie wierzy.
2. Wrażliwość i emocje mogą być proste
Uśmiech to uśmiech, złość to złość. Tylko i aż. Stany emocjonalne przychodzą i odchodzą. Każde spotkanie z wujem było spotkaniem z jego emocjami. To chyba on mnie nauczył w jakiś najbardziej naturalny sposób, że emocje mogą istnieć w prostej formie. To była nauka czytania i rozumienia. Złośliwość czy obrażanie się istnieją u każdego. Chodzi o to, żeby wrażliwość na świat nie zamieniła się w spaghetti skomplikowanych stanów wewnętrznych.
3. Boska sztuka tworzenia świata
Wuj był dla mnie ideałem i przykładem wyrażania tego, co w środku. Był pierwszym artystą, którego poznałem. Kiedy malował, wszystko inne przestawało istnieć. To było skupienie całkowite i totalne. Nigdy u nikogo nie widziałem takiego twórczego zaangażowania. Tak sobie wyobrażam Boga stwarzającego świat: pochylonego i pochłoniętego od początku do końca przez swoje dzieło wyrażające świat Jego serca.
4. Zaraźliwy heroizm
Kiedy myślę o moich dziadkach, to mam przed oczami poświęcenie. Słowo, któremu moja cywilizacja zrobi cichą egzekucję i pochowa przed wschodem słońca w bezimiennym grobie. Wszystkie osoby, które opiekowały się moim wujkiem, są dla mnie mistrzami heroizmu. Przekraczają siebie, walczą z własną słabością nie dla samorozwoju, ale dla drugiego człowieka, który sam nie da rady. Więcej nie pozwolę sobie napisać. Znacznie więcej historii mogą opowiedzieć wam rodzice, rodzeństwo czy opiekunowie osób z Zespołem Downa. Znajdźcie ich i zapytajcie sami. Zespół Downa występuje wcale nie tak rzadko, jak się wydaje. W dzisiejszym świecie powinno być wręcz niemożliwe, żeby człowiek nie znał osobiście przynajmniej jednej takiej osoby. A jednak większość nie zna, bo wykrycie Zespołu Downa w okresie prenatalnym niestety najczęściej kończy się aborcją, nie można o tym nie wspomnieć, jeśli chcemy być ludźmi. To nie brak, ale bogactwo dodatkowego chromosomu 21 w ludzkim DNA (stąd 21 dzień miesiąca marca).
Dziś jest ich dzień. To także dzień tych, którzy zgadzają się na ich obecność w swoim życiu.
Dwa filmy przygotowane specjalnie na dzisiaj:
fot. flickr.com/Andrea