„Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić!” (J 4, 6b-7)

Przyzwyczaiła się wychodzić z domu w największy skwar, żeby spalić się, ale nie spotkać człowieka. Przyzwyczaiła się, że im i Żydom nic do siebie. Przyzwyczaiła się, że nie ma męża – wiele bólu, ale ten ostatni jakby gwarancja, że ciągu dalszego już nie będzie. Przyzwyczaiła się, że Boga można szukać wszędzie i nigdzie – znaleźć to osobna sprawa. I żyła każdą z tych prawd – równych prawdzie, że nie ma wody ze studni bez czerpaka.

Mała stabilizacja.

Jezus odwraca, wywraca, podważa prowizorkę na prowizorce w tym mocno zakręconym życiu. Nie musisz się tłumaczyć. Nie musisz żyć „aby-aby”, przetrwać jakoś, by chociaż mniej bolało. Przychodzi wprowadzić nowy porządek. Już nie zaleczyć, ale zbawić. Do tego jednak trzeba wyrzec się zbyt pochopnie przyjętych oczywistości. Tak jak było wcale nie musi być!

W poście przygotowujesz się do święta Wielkanocy, Paschy Chrystusa. Czy jesteś na nią gotów? Zgodzić się na wielką destabilizację?
IMG_1468

fot. Michał Szyszka