Słowo dane nam dziś w liturgii mszy świętej czytam jako ostrzeżenie, byśmy na kapitule prowincjalnej nie ograniczali naszego myślenia do racjonalnej kalkulacji, nie widzieli tylko ludzkiego aspektu rzeczywistości.

Takim spłaszczeniem w patrzeniu na rzeczywistość zgrzeszył król Dawid, który policzył lud Izraela. W ten sam sposób zgrzeszyli mieszkańcy Nazaretu, widząc w Jezusie tylko cieślę, syna Maryi, a brata Jakuba, Józefa, Judy i Szymona. Dawid rachując lud zapomniał, że nie jest on jego własnością, ale narodem wybranym przez Jahwe. W głowach Nazaretańczyków nie mieściło się, że ich sąsiad może być Bożym prorokiem. Powątpiewali, że Bóg może wylać swojego Ducha na kogoś z ich domu.

Jako dominikanie jesteśmy bardzo racjonalni. Oglądamy, liczymy, mierzymy, rachujemy, szukamy mądrych odpowiedzi i sensownych rozwiązań. I bardzo dobrze. Obyśmy nie ograniczyli się tylko do tego, co można zobaczyć albo przewidzieć i nie przykładali ludzkiej miary do naszego powołania. Oby św. Dominik nie musiał się dziwić naszemu niedowiarstwu, oby nie stwierdził, że jego pragnienie wyruszenia do Kumanów, jego gorliwość w głoszeniu słowa i jego odwaga w rozsyłaniu braci są lekceważone przez braci jego zakonu.

Bóg nas powołał, abyśmy obchodzili nie tylko okoliczne wsie i miasta, ale byśmy szli na krańce świata i pozyskiwali uczniów we wszystkich narodach. Miarą naszego działania jest wypełnienie Jego woli. Po ludzku nie mamy na to szans, bo zbyt dobrze wiemy, kim jesteśmy, jak mało w nas gorliwości i odwagi, a jak dużo ograniczeń i ludzkiej biedy. Nosimy w pamięci zmarnowane szanse i zawiedzione nadzieje. Stoimy twardo na ziemi, więc nie lubimy wzniosłych słów i naiwnych wizji. A Bóg wzywa nas do tego, co nie mieści się w głowie, co przekracza schematy. Boję się, że zawiedziemy. Mam nadzieję, że Pan Jezus nie zostawi nas samych. Wierzę, że Jego Duch będzie nam dany.