Jest w Polsce wielu księży społeczników. Ale wciąż za mało rozmawiamy z wiernymi o ludzkich sprawach i problemach społecznych – narzeka ojciec Maciej Zięba.

Najnowszy numer internetowego tygodnika idei „Nowa Konfederacja” zamieszcza wywiad z prezesem Instytutu Tertio Millennio o zaangażowaniu Kościoła w Polsce w tematykę społeczną. Były prowincjał polskich dominikanów wystawia w tej kwestii surową ocenę.

Za kratką w konfesjonale

„Dużym niebezpieczeństwem dla nas, księży, jest to, że ze świeckimi spotykamy się jedynie za kratką w konfesjonale, po drugiej stronie ołtarza i po przeciwnej stronie biurka w kancelarii parafialnej. To buduje niepotrzebny, szkodliwy dystans. Bronimy się tym, że jesteśmy zapracowani. To prawda, ale buduje to poczucie obcości, brakuje przestrzeni do rozmowy o różnych ludzkich sprawach, również o problemach społecznych” – mówi o. Zięba.

Na pytanie, jak wygląda praca formacyjna w zakresie spraw społecznych w polskich parafiach, zakonnik odpowiada: „Jest mało rozbudzona. Są księża społecznicy, których nie jest mało i którzy robią wspaniałe rzeczy. Ale polska parafia jest wciąż głównie «kombinatem sakramentalnym»”.

„Oczywiście udzielanie sakramentów jest najważniejsze, ale nie można skupiać się tylko na chrztach, pierwszych komuniach oraz ślubach. Parafia powinna być żywą, dynamiczną wspólnotą wspólnot. Niestety, wielu księży po prostu nie czuje tego wymiaru, nie przychodzi im do głowy, że można coś w tym zakresie zrobić. A i świeccy rzadko wychodzą z własnymi inicjatywami” – dodaje dominikanin.

Zamożny katolik ma się dzielić

Ubolewa, że mimo „ogromnej liczby malutkich fundacji, grup samopomocowych, lokalnych Caritas, które starają się zmniejszyć różnego rodzaju dolegliwości”, w polskim Kościele brakuje „szerszej refleksji nad sprawami społecznymi i koordynacji działań”.

O. Zięba podkreśla, że „nie chodzi o drobne wsparcie jakiejś organizacji charytatywnej raz na jakiś czas, ale regularną pomoc, o poczucie odpowiedzialności za stan spraw społecznych, o nasze stałe zaangażowanie płynące z tego, że jesteśmy ochrzczeni”.

„Po 25 latach od upadku komunizmu jest już w Polsce wiele osób całkiem zamożnych – a poczucie, że zamożny katolik ma fundamentalny obowiązek dzielenia się z tymi, którym się gorzej powodzi, że elementarna wierność Ewangelii wymaga, by szczodrze wspierać dzieła edukacyjne i charytatywne, nadal jest znikome. Wolontariat wciąż nie jest zjawiskiem powszechnym” – skarży się dominikanin.

15 lat minęło i nic

Przypomina, że w 1999 roku Synod Plenarny zalecił napisanie swego rodzaju „katechizmu obywatelskiego” dla ludzi młodych, ale – jak zauważa – „minęło lat 15 i nic takiego nie powstało”.

„Co roku setki tysięcy osób wchodzi w pełnoletniość, dobrze by było w ramach lekcji religii uczyć ich także mądrego patrzenia na sprawy społeczne, pokazać, że z Ewangelii wypływa imperatyw, by być dobrym, odpowiedzialnym obywatelem, również uczyć ich uczciwego oceniania programów różnych partii, tego, jak budować dobro wspólne i tworzyć solidarne społeczeństwo” – postuluje o. Zięba.

Wykład to za mało

Prezes Instytutu Tertio Millennio zauważa, że jeśli księża podejmują kwestie związane ze społeczną nauką Kościoła, to „niestety często to nauczanie jest historycznym wykładem o dokumentach, dużo mniej o praktyce”.

„Księżom wyraźnie brak formacji w tym względzie. Dlatego wobec konkretnych wyzwań często dzielą się po prostu własnymi – prawie zawsze amatorskimi, a często emocjonalnymi – poglądami na politykę i ekonomię, zamiast patrzeć na te problemy w świetle nauczania społecznego Kościoła” – uważa o. Zięba.

Jego zdaniem, wśród spraw społecznych, którymi Kościół powinien zająć się w pierwszym rzędzie, są takie kwestie, jak: dziedziczenie nędzy, sprawy młodych małżeństw, katastrofa demograficzna, niedostateczny dostęp do edukacji oraz emigracja zarobkowa.

Zamiast narzekać na państwo

Odnosząc się do negatywnych skutków emigracji zarobkowej – rozwodów i zjawiska tzw. „eurosierot” – dominikanin podkreśla, iż „często ograniczamy się do narzekania na państwo, że to ono jest temu winne, lecz to także poważny problem duszpasterski”. „Trzeba zidentyfikować osoby, które z danej parafii wyjechały, i otoczyć mocną opieką tę część rodziny, która została. Można organizować spotkania rodzin, generować wspólną modlitwę, wymianę doświadczeń, edukację i zabawę” – podpowiada o. Zięba.

„Trzeba też rozwijać duszpasterstwo emigracji, żeby osoby, które chcą, mogły liczyć tam na wsparcie duchowe, żeby miały pod ręką księdza. Trzeba przypominać, że nie można się dać zjeść pracy, że ważny jest częsty kontakt z rodziną. Czasem po prostu trzeba nauczyć obsługiwać Skype’a” – radzi prezes Instytutu Tertio Millennio.

 

Całość rozmowy z o. Maciejem Ziębą – na stronach tygodnika „Nowa Konfederacja”.